- Za odwołaniem 45 posłów, przeciwko 245, wstrzymało się 13 posłów. Sejm nie odwołał poseł Wandy Nowickiej z funkcji wicemarszałka Sejmu – ogłosiła marszałek Ewa Kopacz tuż przed godziną 10.
Chwilę wcześniej na trybunę wszedł Janusz Palikot, który starał się namówić posłów do poparcia jego wniosku o wyrzucenie Nowickiej z wicemarszałkowskiego fotela. Przypomniał, że powodem były premie, które przyznali sobie członkowie prezydium Sejmu. - Jeśli chcemy zachować resztę niewielkiej reputacji, którą ma ten parlament, to powinniście poprzeć nasz wniosek – mówił Palikot. Zarzucił również posłom, że nie chcą odwołania Nowickiej, bo boją się kandydatury Anny Grodzkiej. - Jest pytanie o rolę polskiego kołtuna - kogoś, kto się boi Anki Grodzkiej. Czy chcecie w tej roli wystąpić? Uszanujcie tradycję i udowodnijcie, że nie jesteście kołtunami – pokrzykiwał lider RP.
Nie pomogło. Za odwołaniem Nowickiej zagłosowali głównie posłowie jego klubu, choć i tak nie wszyscy – oprócz samej zainteresowanej, przeciw byli Robert Biedroń i… Anna Grodzka. - Decyzja klubu była demokratyczna i ja ją szanuję, ale się z nią nie zgadzam – tłumaczył Biedroń dziennikarzom. Dodał, że jednak jest zaskoczony tym, że Nowicka nie zrezygnowała z marszałkowania, co miała obiecać partyjnym kolegom. - Chciałam się wycofać, ale dostałam głosy poparcia od kobiet, o których prawa walczę, więc uznałam, że muszę też umieć zawalczyć o siebie. I to zrobiłam – tłumaczyła Nowicka.
Gdy po ogłoszeniu wyników głosowania weszła na trybunę stwierdziła, że wynik głosowania traktuje jako przejaw solidarności ponadpartyjnej. - Dziękuję i deklaruję, że funkcję wicemarszałka będę sprawować najlepiej jak potrafię – mówiła.