Po pierwsze - choć już to wiemy - że nadchodzą trudne czasy. Budżet państwa będzie w tym roku bardzo napięty, już w lutym ekonomiści spekulują, że konieczna będzie nowelizacja. Zabraknąć może nawet 15 mld zł. Priorytetem będzie więc pilnowanie kasy państwa. Donald Tusk dał temu wyraz.
Po drugie, Rostowski ma być przeciwwagą dla Janusza Piechocińskiego z koalicyjnego PSL. Premier na konferencji prasowej przypomniał, że w jego rządzie tradycyjnie obok wicepremiera z PSL zasiadał kolega z Platformy. Kres przyniosła temu dymisja Grzegorza Schetyny podczas afery hazardowej.
Po trzecie, w trudnej budżetowej sytuacji inni ministrowie nie będą mogli poszaleć. Minister finansów, jako wicepremier ma jeszcze skuteczniej pilnować, by w budżecie nie było żadnych nieuzasadnionych wydatków. Pozycja Rostowskiego już teraz była silna, ale nieformalnie – już nie raz stopował różne drogie pomysły kolegów z rządu. Teraz ta pozycja została formalnie potwierdzona.
Silny główny księgowy państwa jest szczególnie ważny, gdy nadchodzi kryzys. Ilustracją odwrotnej sytuacji jest los Jarosława Bauca, który w rządzie AWS musiał się uciekać do rozpaczliwych protestów, gdy posłowie produkując kolejne wydatki wysadzali mu budżet w powietrze.
Najbardziej będzie iskrzyło na linii Rostowski-Piechociński. Minister gospodarki kładzie nacisk na pobudzanie gospodarki, co pociąga za sobą różnego rodzaju wydatki: od inwestycji po promocję. Minister finansów ma w odpowiednim momencie mówić „hola!”.
***
Powrót szefa MSW Jacka Cichockiego do kancelarii premiera nie jest niespodzianką. Od lat jest bliskim współpracownikiem premiera, w poprzednim rządzie odpowiadał za służby specjalne. Co ciekawe, założy on oba kapelusze Tomasza Arabskiego, który wyjeżdża na wymarzoną ambasadorską synekurę do Madrytu.