Wicepremierzy (z łac. vice – zamiast, oraz primus – pierwszy) Jacek czyli Jan Vincent Rostowski i Janusz Piechociński, to konstytucyjnie pierwsze osoby zaraz po Donaldzie Tusku. Prawo zostawia premierowi pełną dowolność w kwestii mianowania i odwoływania swych zastępców. Może ich mianować tylu, ilu tylko zechce.
Gdy premier jedzie na urlop, albo z powodów zdrowotnych nie może sprawować swoich funkcji, zastępuje go właśnie jeden z nich. Kiedy w styczniu Tusk wyjechał na narty w Dolomity, wtorkowe posiedzenie rządu poprowadził Janusz Piechociński. Teraz najpewniej będzie go zastępował nowo mianowany wicepremier Rostowski, który jest jednym z najbliższych współpracowników Tuska w rządzie. – Nie ustaliłem jeszcze z Donaldem Tuskiem, kto będzie prowadził posiedzenia rządu podczas jego nieobecności. Mam nadzieję, że jeśli jakieś posiedzenie, gdy nie będzie premiera, będzie dotyczyć spraw gospodarczych, to ja będę mógł je poprowadzić – mówi nam Piechociński.
Na posiedzeniach rady ministrów Rostowski nie będzie zmieniał miejsca przy stole na bardziej prestiżowe, bo i tak już siedział najbliżej premiera. Czym jeszcze będzie musiał się zająć, kiedy odbierze od prezydenta nominację? Na pewno będzie się spotykał z wicepremierami obcych rządów, gdy przyjadą z oficjalną wizytą do Polski. Tych na pewno nie zabraknie, bo w czasie sejmowej debaty nad paktem fiskalnym premier zapowiedział otwarcie wielkiej narodowej dyskusji nad przyjęciem euro. Koordynatorem tego przedsięwzięcia zostanie właśnie Rostowski.
Jak wszyscy dotychczasowi wicepremierzy będzie miał do dyspozycji własny gabinet w Kancelarii Premiera oraz sekretarkę. Jednak mało który wicepremier korzystał do tej pory z tego gabinetu, bo całą pracę organizowali sobie w resortowych pokojach.