Nasza fundacja nazywa się Kidprotect.pl. Kidprotect to inaczej „chronić dzieci” – te dwa zdania witają zaglądających na stronę fundacji założonej przez Jakuba Śpiewaka. Z medialnych relacji i komunikatu Śpiewaka wynika, że nie tylko nie ochroniła dzieci, ale sama je finansowo wykorzystała. Ile pieniędzy wyciekło albo, mówiąc wprost, zostało ukradzionych, nie wiadomo. Założona w 2004 r. fundacja opublikowała tylko jedno sprawozdanie finansowe ze swojej działalności. Gdyby ktoś się pofatygował i poszukał go w Internecie, to dowiedziałby się, że sprawozdanie to sporządził Jakub Śpiewak i sam je zatwierdził. Wpływy fundacji za 2010 r. wynosiły 407 tys. zł. Koszty administracyjne pochłonęły 307 tys. Na tzw. koszty inne wydano 98 tys. Ile poszło na działalność statutową, to właściwie zagadka. Pomimo tych wszystkich sygnałów ostrzegawczych Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przyznało Kidprotect.pl status Organizacji Pożytku Publicznego (OPP). A Ministerstwo Sprawiedliwości wpisało organizację na listę uprawnionych do uzyskiwania nawiązek. Pieniądze popłynęły jeszcze szerszym strumieniem.
W ramach nieśmiesznego żartu należy dodać, że według informacji samej fundacji jeden z jej programów wpisany był do rządowego programu przeciwdziałania przestępczości i zachowaniom aspołecznym. Aspołeczne zachowanie, jakim było okradzenie własnej fundacji, bada już prokuratura. Ale straty moralne i finansowe, jakie poniosą inne działające w Polsce OPP, trudno jeszcze oszacować. Polacy, którzy w ogóle nie są zbyt ufni, mają kolejny powód, żeby nie ufać.
Jednoprocentowy odpis od podatku to młoda instytucja. Ciągle jeszcze w fazie chorób wieku dziecięcego. Nie chodzi o to, żeby nie dawać pieniędzy, lecz żeby dawać je z głową. Łatwiej myśleć, że wokół są sami złodzieje, niż poświęcić parę minut i zainteresować się, komu zamierzamy pomóc.