Kraj

Kogo rozczaruje Rostowski?

Rostowski wicepremierem. Co to oznacza?

Najważniejsza zmiana w rządzie wywołała najmniej dyskusji – awans Jacka Rostowskiego na wicepremiera, choć całkowicie nieoczekiwany, uznano natychmiast za naturalną kolej rzeczy.

Rzeczywiście, w większości rządów III RP minister finansów był również zastępcą premiera, ale tak dużej zmiany nie robi się tylko po to, by uczynić zadość tradycji. Publicyści w Warszawie doszukują się w decyzji premiera motywów personalnych – chęci spostponowania pierwszego wicepremiera Janusza Piechocińskiego, ewentualnie zaspokojenia osobistych ambicji ministra finansów. Ale jego umocnienie to przede wszystkim sygnał skierowany do odbiorców za granicą – ma uspokoić inwestorów w Londynie i ostudzić entuzjazm decydentów w Brukseli.

Awans ministra Rostowskiego wiąże się z przypuszczalnym spadkiem wpływów do budżetu. Na fali kryzysu firmy mniej sprzedają, co nieuchronnie odbija się na płaconych podatkach. Każde spowolnienie odsłania strukturalne słabości polskiego budżetu, a Rostowski przyjął na ten rok optymistyczne założenia, obiecał też Komisji Europejskiej ambitny plan redukcji deficytu. By go dotrzymać, rząd będzie musiał zacisnąć pasa, a oszczędności łatwiej egzekwować z pozycji wicepremiera niż szeregowego ministra. Dla nabywców polskich obligacji za granicą umocnienie Rostowskiego to z kolei gwarancja, że rząd będzie trzymał się dyscypliny fiskalnej i nie ma potrzeby pozbywać się polskiego długu.

Na dłuższą metę ważniejszy jest jednak drugi sygnał. Decydenci w Brukseli oczekują od Polski deklaracji, kiedy chce wstąpić do unii walutowej, tymczasem premier awansował ministra, który do euro się nie spieszy. Rostowski ma ku temu powody: nie chce, by Polska podzieliła los Hiszpanii, i woli poczekać, aż strefa zakończy wewnętrzną przebudowę. Dla Brukseli ten sygnał jest rozczarowujący, ale tą nominacją Polska określiła hierarchię kryteriów przy rozpatrywaniu akcesji do unii walutowej: najpierw gospodarka, potem polityka. Nie przyjmiemy euro dla politycznych korzyści na krótką metę, jeśli w dłuższym terminie gospodarka mogłaby na tym ucierpieć.

Polityka 09.2013 (2897) z dnia 26.02.2013; Komentarze; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Kogo rozczaruje Rostowski?"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyńskiego plan zemsty. Ma trzy części. Gotowy jest na moralnie wątpliwe rozwiązania

Prawica chce wykorzystać osłabione po wyborach morale w obozie władzy, aby ostatecznie pokonać swoich wrogów. Grozi procesami i więzieniem, głosząc dokończenie antyliberalnej rewolucji. To ma być odwet nie tylko na przeciwnikach, ale też na ich wyborcach. Co z tym zrobi druga strona?

Mariusz Janicki
16.07.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną