Nie, nie chodzi mi o Wolę warszawską i erekcję wieżowców pośród ruder i pustkowi, lecz o Wolę Uhruską nad Bugiem, w pół drogi między Chełmem i Włodawą. Wżeniłem się tam i od 1985 r. spędzam kilka tygodni w roku. Historia najnowsza tej wsi na ścianie wschodniej, jak sądzę wcale typowej, to metonimiczna przypowieść o rozwoju wolnej Polski, przypowieść budująca i zadziwiająca.
Lud woleński zapomniał swą historię i jej traumy.