Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Komornik, a człowiek

Problem eksmisji do pilnego rozwiązania

Krzysztof Przybyłowicz, komornik w Kołobrzegu, wstrzymał eksmisję dwóch rodzin na bruk, bo uznał, że byłoby to niezgodne z konstytucją.

Zapewne ma rację, bo nie wiadomo, dlaczego mieszkańcy budynków będących własnością publiczną są przez prawo traktowani bardziej po ludzku, niż mieszkańcy budynków prywatnych.

Krajowa Rada Komornicza poparła Przybyłowicza, co zdaje się wskazywać, że problem nie jest wydumany w głowie jednego wrażliwca. Panu Przybyłowiczowi trzeba podziękować. Zwłaszcza że wykonuje zawód, który w ostatnich latach rzadko dał się kojarzyć z wrażliwością i poczuciem sprawiedliwości. Wszyscy znamy choćby z telewizji sceny brutalnych działań komorników bezdusznie maltretujących rodziny, które z jakichś - często niezawinionych przez siebie powodów - nie dały rady na rynku.

Państwo, w którym ostatnią instancją ludzkiej wrażliwości i poczucia sprawiedliwości stają się komornicy, powinno się jednak nad sobą poważnie zastanowić. Zanim komornik z Kołobrzegu stanął przed dramatyczną decyzją, przepisy eksmisyjne przeszły długi proces legislacyjny, były rozważane w ministerstwach i rządzie, w komisjach sejmu i senatu, na posiedzeniach plenarnych obu izb, a potem jeszcze w Kancelarii Prezydenta. Znali je eksperci, dziennikarze, politycy wszystkich możliwych opcji. Wszyscy jakoś się z nimi pogodzili. Ich wykonywanie czasem wywoływało medialne sensacje, czasem napotykało opór Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i grupek działaczy lokatorskich, ale sędziowie, komornicy, policjanci, strażnicy miejscy i niemal wszyscy politycy oraz tzw. zwykli ludzie jakoś praktycznie uznali, że takie muszą być wilcze prawa rynku mieszkaniowego.

Trzeba było lat i bezliku dramatów, żeby znalazł się sprawiedliwy komornik, który uzna, że odbieranie dzieci rodzicom tylko z tego powodu, że nie są w stanie zarobić na czynsz, narusza elementarne standardy cywilizowanych społeczeństw zapisane także w polskiej konstytucji.

Reklama