Ma on teraz ustalić, czy uczennica „wykazuje przejawy demoralizacji”. A wszystko stąd, że nastolatka „nie zastosowała się do sygnalizatora SP-5”. Mówiąc prościej – przebiegła jezdnię na czerwonym świetle. Wiedziała, że źle zrobiła, chciała zapłacić mandat, rodzice przyznają, że nie powinna na czerwonym… Na nic. Kurator sądu rejonowego zbiera dane o warunkach bytowych dziewczynki, o jej relacjach w domu rodzinnym, odwiedza szkołę, by uzyskać opinię dyrekcji i pedagogów. Opinie są bardzo dobre, co nie przeszkadza, że sprawa „na okoliczność przejawów demoralizacji nieletniej” jest nadal prowadzona.
Specjaliści od prawa łapią się za głowy. Rzeszowskie „Nowiny” ustaliły zaś, że w III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich zatrudnionych jest siedmiu sędziów, którzy w ubiegłym roku mieli do rozpoznania 4331 spraw. Moim zdaniem to bardzo dużo, bo ponad 600 spraw rocznie na jednego sędziego. Ciekawe, ile z nich dotyczy zdemoralizowanych nieletnich przechodzących przez jezdnię na czerwonym świetle, ale nadgorliwość – że nazwę to eufemistycznie – policjantów rzeszowskich przechodzi zielone pojęcie.
Rzeszów Rzeszowem, za to w centrali wszystkie światła wielką zieloną aureolą palą się nad głową ministra sprawiedliwości Gowina. Robi, co chce, i mówi, co mu wyższa wiedza objawiona dyktuje. Przechodzi od tematu do tematu przez nikogo niezatrzymywany, bo nie jest zdemoralizowany. Wierny syn Kościoła i episkopatu ma być może subtelne zlecenie zatopienia naszej rzeczywistości w święconej wodzie. Udało mu się rozbić w puch związki partnerskie, a teraz zaatakował polskie kliniki stosujące metodę in vitro, że handlują ludzkimi zarodkami.