Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kto połknie tę żabę?

Beata Sawicka uniewinniona

Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił Beatę Sawicką z zarzutu korupcji, podobnie jak Mirosława Wądołowskiego, burmistrza Helu, który jakoby miał współdziałać w czynie przestępczym razem z posłanką Platformy Obywatelskiej.

Sąd przychylił się zatem do wniosku obrony, która twierdziła, że tzw. afera Sawickiej była właściwie wyprodukowana i sprowokowana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, którego ramieniem operacyjnym był osławiony agent Tomek, czyli dzisiejszy poseł Prawa i Sprawiedliwości, występujący wreszcie pod swoim prawdziwym nazwiskiem Tomasz Kaczmarek. To ramię operacyjne, jak można było się dowiedzieć z licznych relacji samej zainteresowanej stosowało proste, choć może to określenie nadto eleganckie, techniki przymilania się, uwodzenia, wciągania w pułapki emocjonalne posłanki, by wreszcie doprowadzić ją do czynu przestępczego, korupcyjnego.

Sprawa znana, wielokrotnie opisywana, zakończyła się wielką klęską Beaty Sawickiej, która została zewsząd wyrzucona, publicznie skompromitowana i upokorzona, wreszcie wsadzona do więzienia.

Sąd pierwszej instancji, sąd okręgowy nie zajął się problemem praworządności prowokacyjnych działań służby specjalnej i jej gwiazdorskiego agenta, przyjął do rozpatrzenia korupcyjny efekt tych działań i za to skazał oskarżonych. Obrona wskazywała zaś na fakty, które miały świadczyć o wyraźnej intencji      wciągnięcia posłanki PO w spiralę przestępczą. Tym samym w ogóle usankcjonowania dowolnych i elastycznych metod działania tych służb, co znowu jest eufemizmem, bo przecież chodzi o to, że otwierało się w ten sposób pole do nadużyć oraz łamania praw człowieka i obywatela. Bez żadnej przesady!

W jakimś sensie sytuacja stała się taka trochę jak z filmu amerykańskiego. Posłanka wzięła czy nie wzięła, jak gdyby nieważne, dopóki oskarżenia i dowody nie będą czyste, nie może być oskarżana i sądzona.

Sprawa ma swoje wychylenie polityczne, bo po raz kolejny okazuje się, że pojawiają się konkretne, podparte prawem oskarżenia wobec praktyk IV RP, w tym tych lokowanych właśnie w obszarze prawa, że politycy, którzy stali za agentem Tomkiem i grzmieli na Sawicką, na Tuska i na całą „złodziejską” Platformę muszą teraz żabę połknąć.

Reklama