Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dokąd zmierza kandydat Gowin

Gowin wystartuje przeciwko Tuskowi

Uroczyście i oficjalnie Jarosław Gowin zapowiedział, że będzie kandydował na funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Można powiedzieć, że bez względu na dalszy los swej decyzji, a więc czy poniesie w wyborach klęskę, czy zgromadzi choćby ponad 10 proc., głosów nie miał wyjścia.

Kampanię wyborczą prowadził otwarcie i gdyby się w ostatniej fazie wycofał, byłoby to policzone już tylko jako tchórzostwo, co nie buduje politycznej pozycji, a przecież o nią Gowin nieustannie zabiegał. Równie intensywnie jako poseł w Krakowa, jako minister sprawiedliwości, czy wreszcie jako potencjalny kandydat. Tym bardziej, że w PO, a przynajmniej w jej klubie parlamentarnym był coraz bardziej osamotniony, a przypisywana mu rola lidera frakcji konserwatywnej była bytem medialnym, a nie rzeczywistym. Rezygnacja z kandydowania równała się więc politycznej marginalizacji, teraz może uzyskać karty przetargowe, bo niewątpliwie jakiś kapitał polityczny zgromadzi.

Donald Tusk mówi, że kamień spadł mu z serca, bo zaniosło się na to, że nikt przeciwko niemu nie wystartuje. To prawda, Grzegorz Schetyna robi uniki i w powszechnym przekonaniu nie wystąpi przeciwko Tuskowi, ale też jego pozycja w PO jest zupełnie inna. On, rzeczywiście należy go grona „ojców założycieli”, który bardziej chciałby się z Tuskiem układać o kolegialne przywództwo niż się ścigać. O Gowinie powiadano, że bardziej w Platformie bywał niż był, ostatnio zaś stał się jednym z najbardziej zagorzałych krytyków Platformy i, rządu i premiera.  Tak czy inaczej, kandydując na funkcję przewodniczącego jednak się do PO w końcu zapisał, choć nie jest powiedziane na jak długo.

Gowin startuje pod hasłem koniecznej zmiany, bo dotychczasowy lider stracił swą moc i - jak to elegancko ujął - jest kontuzjowany. Gowin powtarza więc znany opozycyjny slogan, że Tusk się zużył, stracił swą moc. Na pytanie, jaka jest moc Gowina, dotychczas odpowiedź była znana. W gruncie rzeczy niewielka, a jeśli już, to dla Platformy niszcząca. Gowin niby bronił ideałów skrzydła konserwatywnego, ale bardziej przez publiczne spory budujące jego osobisty wizerunek, niż wewnątrzpartyjną dyskusję.

Reklama