We Francji furorę robi (130 tys. egzemplarzy sprzedanych w ciągu miesiąca) książka Patrice’a Romaine’a „Usprawiedliwienia”. Jest to antologia adresowanych do nauczycieli wpisów rodzicielskich w dzienniczkach francuskich uczniów. Czasami są one rzeczywiście śmieszne:
„Szanowna Pani,
Bylibyśmy bardzo zobowiązani za wyrozumiałość w ocenianiu Cedryka. Jego ojciec i ja przestrzegaliśmy go, że jeśli będzie miał złe stopnie, nie dostanie na gwiazdkę prezentów. Tak się jednak złożyło, że kupiliśmy już dla niego prezenty. Pani wyrozumiałość pozwoliłaby nam uratować autorytet. Z góry dziękujemy i zasyłamy wyrazy naszego najgłębszego szacunku”.
Albo:
„Panie nauczycielu,
Chciałem pana poinformować, że kierowca, na którym wymusił pan wczoraj pierwszeństwo przejazdu i jeszcze pokazał mu zgiętą rękę, to ja – ojciec pańskiego ucznia. Łączę wyrazy poważania”.
„Droga Pani,
Bardzo proszę o usprawiedliwienie spóźnienia Tatiany. Dzieci wczoraj rano wrzeszczały jak opętane. Do tego pies się wyrzygał. Daję Pani słowo, że w domu był kompletny burdel. Z góry dziękuję”.
Nie wszystkie wpisy ją jednak tak niewinne.
„Moja pani,
Z przykrością informuję, że nie jest pani jedynym pedagogiem w klasie. Dużo skuteczniej naucza w niej jeden z pani uczniów, a mianowicie Jules Durand. Od początku roku mój syn wzbogacił dzięki niemu swoje słownictwo o imponującą ilość chamskich i obscenicznych wyrażeń. Wszelkie sukcesy edukacyjne winny jednak mieć swój koniec. Mam nadzieję, że położy pani kres nauczaniu języka przez to smutne indywiduum. Z szacunkiem…”.
„Panie profesorze,
W przeciwieństwie do pana nie miałem nigdy profesorskiego powołania.