Kraj

Płacz po Hôtelu Lambert

Pożar w Hôtelu Lambert

Płonący Hotel Lambert, Paryż, 10 lipca 2013 r. Płonący Hotel Lambert, Paryż, 10 lipca 2013 r. Kenzo Tribouillard/AFP / East News
Przemytnicy, spekulanci, kokoty, oświeceniowi filozofowie, książę Czartoryski, polscy emigranci i w końcu brat emira Kataru – historia Hôtelu Lambert była długa, ciekawa i zawiła. Niestety, wieńczy ją pożar.
Książę Adam Czartoryski, około 1861 r.Muzeum Niepodległości w Warszawie/East News Książę Adam Czartoryski, około 1861 r.

Wczoraj w nocy wyjątkowo gwałtowny pożar zniszczył znaczną część Hôtelu Lambert, skarbu dziedzictwa architektonicznego Paryża – napisał „Le Parisien” 11 lipca 2013 r. – Hôtel znajdujący się na wschodnim skraju wyspy Świętego Ludwika, zbudowany w XVII w. przez architekta Ludwika Le Vau, doznał, podług ministra kultury Aurelli Filipetti, która od razu udała się na miejsce, »nieodwracalnych zniszczeń«”. Przyznaję, że gdy czytałem te słowa i mnie, jakże dalekiego od emigracyjno-cierpiętniczych tradycji, coś ścisnęło w gardle.

Hôtel po francusku, w odniesieniu do budynku, nie ma nic wspólnego z miejscem wynajmu pokojów na dni lub godziny. To coś – nie ma w polskim języku odpowiedniego słowa – pomiędzy pałacem, rezydencją, siedzibą wysokiej klasy.

Początki Hôtelu Lambert wielkiej chwały mu nie przynoszą. Budował go Le Vau, a dekorował Lebrun i Le Seuer na zamówienie (jak sama nazwa wskazuje) arcybogatego Jana Chrzciciela Lamberta, wysokiego urzędnika królewskiego i handlarza, którego nawet w najbardziej tolerancyjnych pracach francuskich historyków określa się mianem przemytnika. Ukończoną w 1642 r. rezydencją cieszył się tylko dwa lata. Po śmierci w podejrzanych okolicznościach budowlę przejął jego brat Mikołaj – prawa ręka najbardziej skorumpowanego w dziejach Francji ministra Fouqueta. Dzięki niesłychanym spekulacjom i oszustwom podatkowym wykupił niemal całą wyspę Świętego Ludwika. Ku utrapieniu współczesnych przewodników jest więc na niej dzisiaj co najmniej pięć „hoteli Lambert”. Wspaniała kariera Mikołaja załamała się wraz z upadkiem Fouqueta, ale na pewnym poziomie bogactwa upadki są już rzeczą względną. Owszem, Fouquet znalazł się w Bastylii, Mikołaj Lambert stracił 14 budynków na wyspie, ale zachował ten najwspanialszy hotel; mógł go, umierając w 1692 r.

Polityka 29.2013 (2916) z dnia 16.07.2013; Ludzie i Style; s. 85
Oryginalny tytuł tekstu: "Płacz po Hôtelu Lambert"
Reklama