Chorego Konstantego Miodowicza (PO) w komisji do spraw służb specjalnych zastąpił Marcin Kierwiński, poseł w polityce krajowej szerzej nieznany, ale na Mazowszu – jeden z kluczowych działaczy Platformy.
Wstąpił do PO w 2001 r., gdy miał 25 lat. Szczebel po szczeblu wspinał się w partyjnej hierarchii: w 2003 r. został wiceszefem koła Wilanów, w 2005 r. – jego szefem, w 2006 r. – skarbnikiem powiatu. W 2010 r. awansował na wiceprzewodniczącego warszawskiej PO (jest zastępcą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej), został też szefem koła PO na Ursynowie. Nadal pełni obie te funkcje. W 2011 r. pierwszy raz dostał się do Sejmu, wcześniej był wpływowym samorządowcem: szefem klubu radnych PO w Warszawie, potem wicemarszałkiem województwa i radnym sejmiku.
Karierę zawdzięcza Andrzejowi Halickiemu. Kierwiński nie odgrywał większej roli, gdy w 2006 r. warszawską Platformę rozrywała wojna zwolenników i przeciwników Pawła Piskorskiego, zakończona klęską piskorczyków. Wielu lokalnych działaczy zostało wyrzuconych, tworzyła się nowa hierarchia. Kierwiński związał się z Halickim. Z kolei szef PO na Mazowszu był związany z potężnym wówczas w PO Grzegorzem Schetyną. Kierwiński bywa nazywany małym Schetyną. – W odróżnieniu od wielu posłów PO zawsze znajdzie czas, by spotkać się z działaczami – mówi samorządowiec z PO. Ma opinię kadrowego. Burmistrz Ursynowa Piotr Guział wylicza, że na 11 radnych PO w radzie Ursynowa aż ośmiu pracuje w instytucjach związanych z Platformą.
Jego przeciwnicy wypominają mu, że to na jego terytorium, gdzie PO miała zawsze wysokie poparcie, w 2010 r. władzę przejęła koalicja Piotra Guziała i PiS.