Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zakowsky’s complex

Huczy w prasie o młodzieży. Jacek Żakowski, zresztą kawał chłopa i jeszcze do rzeczy, przymila się na zapas przyszłym sędziom swego życiowego dorobku, głosząc apoteozę młodości i nieledwie wzywając do pajdokratycznej rewolucji: cała władza w ręce młodych! Młodości, ty nad poziomy wylatuj! Nie lubię tego wiersza, jak nie lubił go mój ojciec, pobity z tej przyczyny przez swego szkolnego kolegę Jana Kotta. Było to jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku. W rewanżu stary Hartman przez pół wieku z górą wyśmiewał podwójne „t” w tym sławnym skądinąd i zasłużonym kocie. O młodości zdanie miał jak najgorsze, sławiąc za to piątą dekadę życia, kiedy to, jak mawiał, „jeszcze się sieje, a już się zbiera”. I jak go znam, nie wykluczał z tego rolnictwa spermatozoów.

O nie, młodość jest nie do pozazdroszczenia. Jak ktoś nie pamięta, to ja może przypomnę, bo w moim przypadku to było niedawno. Otóż młode zawsze wyobraża sobie Bóg wie co. Nie wie, kim jest, i raz myśli sobie, że jest wspaniałe i wyjątkowe, a zaraz potem, że nic niewarte. Uważa się za nadzwyczajnie biegłe w sprawach świata i bystre, zwłaszcza w porównaniu ze starymi, lecz co chwila nabija sobie guzy i płacze w bezsilnym żalu i upokorzeniu. Buzują w nim witalne soki, co naraża jego duszę na porywy namiętności i rozpaczy, które targają nim w tę i we w tę, jak ten wicher wątłą brzeziną.

Rozpieszczone i wyszczekane młode chce dużo i szybko, a tu trzeba robić i robić, czekać i czekać. Niecierpliwość ducha i ciała miota młodym to tu, to tam, rzucając w sprawy i przedsięwzięcia niewarte zachodu.

Polityka 38.2013 (2925) z dnia 17.09.2013; Felietony; s. 111
Reklama