Kraj

Nam wszystko wolno

W numerze 32 „Do Rzeczy” zamieszczono paszkwil Waldemara Łysiaka „Po francusku”. Polemizowanie z tym zbiorem kłamstw, przekłamań, insynuacji i projekcji osobistych kompleksów nie ma oczywiście żadnego sensu. Zobaczmy jednak, jak ów piewca Napoleona Bonapartego rozprawia się z kulturą francuską, a objawia się w tym – wobec uwielbianego przezeń Pierwszego Cesarstwa – swoista schizofrenia. Oto garść cytatów: „społeczeństwo francuskie to jedna z najbardziej zdemoralizowanych (by nie rzec zdegradowanych) gromad ziemskiego padołu. (…) Przybytkiem tolerancji psującej obyczaje i promieniującą tą zgnilizną na cały kontynent europejski Francja była już w drugiej połowie XVIII wieku. (…) Pisząc o gangrenującym glob charakterze Francuzów, nie sposób pominąć obrzydliwego spektaklu rusofilstwa, tchórzostwa i kolaboracji, jaki ten dał podczas ludobójczych paroksyzmów XX w. (…) Paskudną kurwą Francja okazała się także wobec hitlerowców, kiedy ci ją napadli (1940). Bez żadnego oporu »dała ciała« i przystąpiła do ogólnospołecznej kilkuletniej kolaboracji z okupantem, obejmującej m.in. masowe denuncjowanie i łapanie Żydów, by Niemcy mogli ich hurtem gazować. (…) Taka właśnie jest Francja. Dziś przodująca również multikulturowo, gwoli »postępowego« zmuzułmanizowania Europy, co jednak może okazać się błędem, albowiem wedle muzułmanów burdel (maison de tolerance) to »dom diabła«”.

Ślicznie. Jeśli chodzi o burdele paryskie (nieistniejące od kilkudziesięciu lat), donosi Łysiak znawca: „Prócz usług cielesnych każdego rodzaju (od pedofilii po sodomię) serwowano tam także spektakle mające rozochocić klienta.

Polityka 39.2013 (2926) z dnia 24.09.2013; Felietony; s. 96
Reklama