– Pod koniec czerwca zeszłego roku posłowie podjęli przez aklamację uchwałę o tym, że stadion będzie nosił imię mojego trenera, i będę o to walczył nie tylko w prokuraturze, ale też zgłoszę sprawę do zbadania przez NIK – mówi. Dlaczego stadion jeszcze nie nosi imienia legendarnego trenera? Chodzi o pieniądze. W czerwcu ruszyła procedura szukania sponsora tytularnego, która potrwa przez kilka kolejnych miesięcy.
– Przejdziemy procedurę wyboru partnera tytularnego i zwrócimy się do niego z pytaniem, czy stadion może mieć podwójne imię. Zobaczymy, jaka będzie reakcja – mówi minister sportu Joanna Mucha. Dodaje, że jeśli najpierw nadano by imię uchwalone przez Sejm, to trudno byłoby znaleźć głównego sponsora.
Ile będzie musiał zapłacić za prawo do nazwy? Prezes spółki PL.2012+ zarządzającej stadionem Marcin Herra mówi, że na to pytanie odpowie rynek: – W przypadku stadionów niemieckich w zależności od lokalizacji obiektu to dochód od 3 do 6 mln euro rocznie. To jedno z kluczowych źródeł dochodu stadionu, na które liczymy. Polska Grupa Energetyczna za nazwanie gdańskiej Areny swoim imieniem przez 5 lat płaci 7 mln zł rocznie. Ministerstwo Sportu, chcąc wynegocjować większe pieniądze za prawo do nazwy Stadionu Narodowego, postanowiło nie wykonywać uchwały Sejmu i tylko od tego, kto więcej zapłaci, będzie zależeć, czy zgodzi się na Kazimierza Górskiego w nazwie. – Wątpię, czy ktoś, kto będzie płacił grube miliony rocznie za nazwę, będzie ją chciał wydłużać – mówi jeden z posłów PO z sejmowej komisji sportu. Ale Jagna Marczułajtis (PO) uważa inaczej: – To niedorzeczne, by imię Kazimierza Górskiego przeszkadzało w pozyskiwaniu sponsorów dla Stadionu Narodowego.
W zeszłym tygodniu prezes fundacji Kazimierza Górskiego ogłosił, że na promenadzie przy głównym wejściu na stadion stanie trzymetrowy pomnik trenera.