Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Embargo dla nieparlamentarnych

Olga Krzyżanowska Olga Krzyżanowska Bartosz Krupa / East News

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz chce, by Trybunał Konstytucyjny zbadał regulamin Sejmu, który nie przewiduje odwoływania się do sądu powszechnego od decyzji komisji etyki poselskiej. Jej zdaniem ta komisja, w której wszystkie kluby parlamentarne mają po jednym przedstawicielu z równoważnym głosem, karze posłów (zwrócenie uwagi, upomnienie, nagana), kierując się tylko względami politycznymi, a nie etycznymi. Według ukaranej kilkukrotnie Pawłowicz decyzje komisji etyki rzutują na jej wiarygodność w oczach wyborców, dlatego chce mieć możliwość odwołania się od nich do sądu. Zapytaliśmy Olgę Krzyżanowską, która w 1997 r. współtworzyła pierwszą sejmową komisję etyki poselskiej, czy zarzuty posłanki są uzasadnione.

Olga Krzyżanowska: – Przy tworzeniu Kodeksu etyki poselskiej chodziło nam o kwestię nierespektowania zasad etycznych. A te podlegają ocenie moralnej, a nie karnej. Jeśli poseł łamie prawo, to uchyla mu się immunitet i sprawa idzie do sądu. Nie dość, że dziś posłowie nie poważają werdyktów komisji etyki, to jeszcze chcą z nimi polemizować przed sądami.

Kiedyś było inaczej?
Kiedyś posłowie, którzy otrzymali od nas upomnienie, naprawdę starali się później zachowywać tak, by więcej nie stanąć przed komisją. Teraz jest wielu recydywistów, a niektórzy nawet szczycą się tym, że komisja nałożyła na nich jakąś karę. Swego czasu dziennikarze koczowali pod drzwiami naszej komisji, by poznać werdykt. Podanie go do publicznej wiadomości było dla posłów dotkliwą karą. Dziś niewielu z nich ma taką wrażliwość.

Skąd ta zmiana?
Przez pierwsze kadencje po 1989 r. do Sejmu dostawali się ludzie z poważnymi życiorysami, którym zależało na tym, aby zachować się godnie.

Polityka 43.2013 (2930) z dnia 22.10.2013; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 8
Reklama