Zdecydowało o tym w sobotę kilku-kilkunastu delegatów na zjeździe dolnośląskiej PO w Karpaczu; działy się tam sceny dramatyczne. Najpierw, w jawnych wyborach na przewodniczącego zjazdu triumfowali schetynowcy, ale ok. czterdziestu stronników Jacka Protasiewicza bało się ujawnić preferencje. Pierwsze tajne głosowanie na szefa regionu jednym głosem wygrał Protasiewicz. Zostało unieważnione, ruch w kuluarach zrobił się jeszcze większy. Przed drugim głosowaniem stronnicy Protasiewicza zamontowali kabiny, w których delegaci mogli oddać głos bez obaw, że ktoś podejrzy, kogo skreślają. I Protasiewicz nieznacznie wygrał.
Co dalej? Na poziomie regionalnym wpływy Schetyny będą malały. Od nowego barona zależą listy wyborcze w wyborach samorządowych i do Sejmu; szeregi schetynowców będą zatem raczej topniały.
Na poziomie krajowym można się spodziewać, że Schetyna wypadnie z zarządu partii. Wszyscy szefowie regionów zasiadają w nim z automatu, pod koniec roku partia wybierze jeszcze wiceprzewodniczących. Schetyna może stanąć do tego głosowania, ale bez rekomendacji Tuska szanse ma nikłe. Ewa Kopacz, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Radosław Sikorski to pewniacy do zwycięstwa.
Schetyny nie ratują niedzielne zwycięstwa jego najważniejszych stronników: Rafała Grupińskiego w Wielkopolsce i Andrzeja Halickiego na Mazowszu. Ich polityczny plan, by – jak mówi były polityk PO Paweł Piskorski – okopać się w swoich twierdzach i doczekać upadku Tuska – nie wypalił, bo swoją fortecę stracił Schetyna.
A premier? Dawno nie był w tak komfortowej sytuacji. Gowin na aucie, Gronkiewicz-Waltz przetrwała referendum, Schetyna liże rany; Tusk przypomniał, jak utalentowanym jest politykiem. To on stał za planem, który pomógł Protasiewiczowi, czyli propozycją współpracy z prezydentem Wrocławia, to on zablokował szarżę schetynowców w Warszawie, nakłaniając do startu w wyborach powiatowych niepalącą się do tego Gronkiewicz-Waltz.
Jednocześnie wsparcie Tuska dla Protasiewicza było dyskretne, premier nie dał się przyłapać na żadnej publicznej deklaracji w sprawie lokalnych wyborów. Na białych rękawiczkach nie powstała żadna plama.
Tusk oczyścił przedpole, ale przed nim bitwy dalece ważniejsze. Najpierw rekonstrukcja rządu, ale tuż za rogiem majaczą już eurowybory i wybory samorządowe, a po nich – prezydenckie i parlamentarne. W tych kampaniach Tusk będzie musiał pokonać przeciwnika groźniejszego niż Schetyna – znużenie i zniechęcenie Polaków do rządów Platformy.