Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Różowy marmur

Pies czyli kot

Padnę, a nie odpuszczę pisania o tej ponurej sprawie. Chodzi o rolnika z kolonii Ogrodniki w gminie Narew w moim podlaskim województwie. Rolnik ten jakiś czas temu wziął kredyt z banku i kupił stado krów. Zwierzęta zamknął w oborze – 19 z nich padło z głodu.

Sprawę ujawniono w kwietniu. Prokuratura postawiła rolnikowi zarzut znęcania się nad zwierzętami, sąd uznał jego winę, ale umorzył postępowanie na dwa lata. Dlaczego? Sąd raczy wiedzieć. Ponieważ rolnik nie spłacał kredytu, bank postanowił odebrać mu resztę ocalałego stada i sprzedać je na licytacji. Miało do niej dojść 30 października, ale nie doszło, bo rolnik – razem z krowami – przepadł jak kamień w wodę. Policja przeszukała okoliczne pastwiska i wróciła z niczym. Dzień później rolnik był już w obejściu, a krowy w oborze. Z drągiem ruszył na filmującego go dziennikarza TVN i przegnał inspektorkę z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Już wiosną mówiono, że ma kogoś z rodziny na stanowisku „w województwie”.

Jeśli w tak oczywistej sprawie, jak zamęczone zwierzęta i bezkarność ich oprawcy, nic nie mogą zdziałać gmina, wójt, powiatowy lekarz weterynarii, policja i sąd – to zrozumiałe się staje, dlaczego „Jacek jest w stanie pomóc z pracą”. W KGHM Polska Miedź oczywiście.

Jak wiadomo, miedź jest metalem szczególnie cenionym za wysokie przewodnictwo cieplne i elektryczne. W III RP także za wysokie przewodnictwo partyjne. Wszystkie po kolei rządy – AWS, SLD, PiS, a teraz PO – nie miały najmniejszych skrupułów, by korzystać z nadzwyczajnej możliwości ustawiania swoich rodzin czy znajomych w tej państwowej spółce.

Podczas regionalnych wyborów władz Platformy Obywatelskiej siła miedzi zajaśniała pełnym blaskiem. Po co to było premierowi? Dalibóg, nie wiem. To znaczy wiem, bo sam jestem w sobie zakochany. Tuskowi nie chodziło przecież o poprawę bytu społeczeństwa ani tego typu dyrdymały, tylko o zepchnięcie w niebyt Grzegorza Schetyny. Niech wie, że „Partia – to ręka milionopalca w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta”, jak pisał Majakowski w poemacie „Włodzimierz Iljicz Lenin”. Tyle że ta zawziętość szefa Platformy niczego nie zbudowała, raczej zadała cios i tak już sponiewieranej partii. Coraz trudniej mi sobie wyobrazić tak szumnie od pewnego czasu zapowiadane przez Tuska „nowe otwarcie”.

Po ujawnieniu nagrań zakulisowych rozgrywek politycznych kompromitujących Platformę powiało smutkiem jak w nieczynnej kopalni cynku. Dalszy ciąg okazał się jeszcze bardziej żenujący. Dowiedzieliśmy się otóż, że kopalnia jest czynna, wydobywa się w niej różowy marmur i wkrótce może wyrzeźbi się z niego dumne popiersie wodza.

Na razie ożywają wspomnienia. We wrześniu 2010 r. na konwencji krajowej PO Donald Tusk mówił, że skrót PO oznacza także pełną odpowiedzialność. A jeżeli „ktokolwiek na tej sali – dodał wówczas – w sukcesie PO i zaufaniu ludzi szuka sposobu na realizację własnej ambicji albo interesu, pomylił salę”. Pięknie powiedziane, tylko – jak dziś się okazuje – salę pomylił chyba przemawiający.

Coraz częściej mówi się, że premier Tusk traci słuch na rzeczywistość. Słuch też, ale przede wszystkim ostrość widzenia. Warto pamiętać, jak wygląda graficzny symbol Platformy – to kontur Polski, który przedstawia twarz z uśmiechniętą kreską ust. Tylko ust i niczego więcej. Czyżby ten symbol był aż tak znamienny? Gdy się nie słyszy i nie widzi lawiny trudnych spraw, wtedy rzeczywiście łatwo jest się uśmiechać..

Polityka 45.2013 (2932) z dnia 05.11.2013; Felietony; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Różowy marmur"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną