Specjalny raport jest dziełem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Został opracowany na polecenie ówczesnego wiceministra infrastruktury Tadeusza Jarmuziewicza (PO), kiedy rząd przygotowywał się do przetargu na zakup samolotów dla najważniejszych osób w państwie. Wśród jego autorów znaleźć można osoby badające przyczyny katastrofy smoleńskiej, m.in. Edmunda Klicha i Macieja Laska.
Dokument liczy kilkadziesiąt stron. Zawarte są w nim informacje podobne do tych, które dwa lata później znalazły się w raporcie komisji Millera badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Już wtedy powinny wywołać alarm w wojsku i rządzie. Tymczasem dokument nie tylko, że nigdy nie został upubliczniony, to jego ustalenia nigdy nie wyszły poza gmach resortu transportu.
Raport pokazuje poważne błędy w szkoleniu pilotów, które ujrzały światło dzienne dopiero po 10 kwietnia 2010 r. Piloci z 36 specpułku, który wówczas woził vipów, byli szkoleni według przestarzałych procedur (z 1973 r.), bez ćwiczeń na symulatorach. Co więcej, z braku czasu nie wykonywali lotów treningowych, nie przechodzili też szkoleń z cywilnych procedur ruchu lotniczego oraz prawa lotniczego. „Może to stanowić znaczne zagrożenie bezpieczeństwa lotów, ponieważ zdecydowana większość lotów wykonywana jest w cywilnej przestrzeni powietrznej” – podkreślają twórcy raportu, co brzmi jak ponure proroctwo. Kolejne zdanie również: „stwierdzono poważne braki w wiedzy teoretycznej z zakresu prawa lotniczego, przepisów wykonywania lotów IFR/VFR (według przyrządów/z widzialnością ziemi), prowadzenia łączności IFR/VFR w ruchu lotniczym kontrolowanym, wyważania i osiągów statków powietrznych oraz całkowity brak wiedzy w zagadnieniach dotyczących CRM i MCC (zarządzania załogą i współpracy w załodze)”.