Według niego decyzja o nieobecności Jarosława Kaczyńskiego na Marszu Niepodległości była racjonalna. Gdyby prezes PiS pojawił się tam, to prawdopodobnie zostałby wygwizdany i wyśmiany jako przedstawiciel systemu i starzec polityczny: - Oni tych autorytetów politycznych nie uznają. Cała ta grupa jest fundamentalnie antysystemowa, oni odrzucają wszystkie instytucje, które proponuje się dziś jako formę ekspresji politycznej np. partie polityczne.
Jednak według naczelnego POLITYKI partia Jarosława Kaczyńskiego ponosi polityczną odpowiedzialność za to, co działo się na Marszu Niepodległości: - Nie mam wątpliwości, że PiS bardzo przyczynił się do wypuszczania dżina z butelki, do narodzin tego marszu. I dodał: - PiS dawał narodowcom obudowę patriotyczną, uwznioślał. W tym sensie ponosi pewną polityczną czy ideową odpowiedzialność.
Nie wybiorą PiS?
Politolog prof. Radosław Markowski, zgodził się z redaktorem naczelnym POLITYKI, że uczestnicy Marszu Niepodległości nie przekształcą się w partię polityczną: - Ale są wielkim zapleczem społecznym i jak w wyborach, gdy będzie alternatywy, to zagłosują na Kaczyńskiego. To jest jego elektorat. Oni chcą odzyskania niepodległości. Dziennikarz Gazety Wyborczej Paweł Wroński zauważył, że to właśnie Jarosław Kaczyński powiedział 11 listopada, że niepodległości nie ma.
Choć Jerzy Barczyński widzi tę łączność haseł, sloganów i klimatu politycznego, to jego zdaniem uczestnicy Marszu Niepodległości nie zagłosują na PiS. - Kaczyński chciałby tę grupę przejąć. Ale oni nie stanowią aktywnego elektoratu Kaczyńskiego, oni prawdopodobnie w ogóle nie pójdą glosować. Znaczna większość tej grupy jest antysystemowa i nie gotowa, by wejść w struktury partyjne, nawet jako wyborcy – mówił Baczyński.