Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tasowanie kart

PO i PiS zaczynają kampanię wyborczą

Dwie największe partie, od lat stające naprzeciw siebie w walce o władzę, zebrały się, by rozpocząć kampanie wyborcze, którymi będziemy żyli przez dwa następne lata, a zakończone wyborami najważniejszymi, czyli parlamentarnymi.

Chronologicznie pierwszy zaczął Jarosław Kaczyński, o godzinę wyprzedzając Donalda Tuska. W swoim wystąpieniu przedstawił zarys programu wyborczego PiS, będzie on ostatecznie zamknięty w lutym następnego roku, w tej części dotyczącej celów gospodarczych. Ale już teraz, w sposób zwarty i jak zawsze dobrze wypowiedziany, obudował go ideologicznie. Nic w tym nie było nowego, niemniej umiejętnie wzmocnił emocje i resentymenty społeczne oraz narodowe, które zapewne będą głównymi nośnikami retoryki partyjnej na czas wyborów. A więc po raz kolejny przedstawił katastrofalny obraz państwa polskiego, wskazał głównego winnego tego stanu rzeczy, oczywiście, Donalda Tuska, wieszczył zanik narodu polskiego (według przedstawionego wyliczenia Polaków pod koniec XXI stulecia pozostanie tylko 16 mln.).

Nie musiał specjalnie uzasadniać swoich opinii, mówił to już przecież wielokrotnie. Siłę temu przemówieniu dodawało wyraźne wskazanie celów, takich jak gdyby haseł wyborczych. A więc Wielki Program Gospodarczy, który ma przełamać „pułapkę średniego rozwoju”, przede wszystkim walka z zapaścią demograficzną i z biedą, z bezrobociem, polityka prorodzinna, mieszkania dla młodych, godziwa płaca. Dalej, naprawa państwa, wypalenie korupcji, sprawiedliwość społeczna i sprawiedliwość prawna. I może najważniejsze przesłanie, zamykające wszystkie te wątki w jednym, czyli w podstawie aksjologicznej wspólnoty, w jej duchowości.

Było to przemówienie krótkie i wyraziste, logicznie wewnętrznie powiązane, zwolennicy i miłośnicy prezesa PiS na pewno nie będą zawiedzeni, co zresztą było czuć na sali. Charakterystyczne, że nie powiedział ani słowa o Smoleńsku, widać, że założył, że rząd i Tuska można dopaść na polu tzw. merytorycznym, pozyskać sympatię wszystkich niezadowolonych, rozczarowanych i pokrzywdzonych, obiektywnie i subiektywnie, z różnych zresztą powodów.

Reklama