Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

To jest słabe

Czy zauważyliście, jak pełznie przez próg polszczyzny nieproszony gość? Niewinny z pozoru zwrocik, tak banalny, że ledwie można w nim rozpoznać zalążek frazeologizmu, rodzące się powiedzenie. Brzmi: „to jest słabe”. Okrutny, niedający szans, wykluczający i puszczający w niepamięć wszystko, czego dotknie. Stygmat niewidzialności, królewskie ziewnięcie. „To jest słabe” to coś więcej niż marne, mierne, niespełniające oczekiwań. Jeśli coś jest słabe, to tego właściwie już nie ma. Nie wymaga wzmocnienia, naprawy – musi być wzgardzone i porzucone.

W sukurs idzie proste „słabo”, które w korporacyjnej Warszawie zaczęło być przeciwieństwem „OK”. Pociąg się spóźnia? Słabo. Rzuciła dziewczyna? Słabo. Ani źle, ani niedobrze. Słabo. Słabo, czyli bez energii, bez życia, nieatrakcyjnie. Bo jak już jest naprawdę źle, to jest masakrycznie. A jak jest dobrze, to jest zajebiście. Reszta jest słaba.

Przecież musi być moc. Musi się dziać. Jak się nie kręci, jak nie ma jazdy, adrenaliny, to jest słabo i w ogóle masakra. Takie życie to żenua. Dlatego trzeba być asertywnym i świadomym. Wiedzieć, czego się chce i za co się płaci. Życie to dziwka. Płacisz i wymagasz. Inaczej jest słabo.

Potwór „asertywności” pożera coraz starsze warstwy społeczeństwa. Arogancja, nieuzasadniona pewność siebie, hardość i samozadowolenie to zbroja rosnącej armii rycerzyków nowoczesności i dobrobytu. Rzesza drobnych recenzentów, traktujących wszystko i wszystkich jako przedmiot wyceny, oceny i porównań. Tylko samych siebie nie traktują w ten sposób, bo choć czują, że sami są „słabi”, to skutecznie ich nauczono, aby nigdy, przenigdy nie pomyśleć o sobie źle i nie pozwolić na to, by ktokolwiek mógł uchodzić za lepszego od nich.

Polityka 51-52.2013 (2938) z dnia 17.12.2013; Felietony; s. 159
Reklama