Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Za parawanem

Już mi się zdawało, że ten rok zakończy się słabo, bo słabo, ale jakoś. Tymczasem na mój łysy łeb wciąż sypały się brednie i wstyd piekący. Tak, wstyd.

Patrzyłem na ministra Arłukowicza obiecującego – po dwóch latach urzędowania – że już za trzy miesiące na życzenie premiera skróci kolejki do lekarzy. I przypomniałem sobie sytuację sprzed kilkunastu dni. Lekarze ratowali życie młodej kobiety, przeszczepiając jej twarz. Dosłownie w ostatniej chwili. Ta ostatnia chwila miała podwójne znaczenie. Skomplikowana, nowatorska operacja musiała być wykonana przed 10 grudnia, bo potem refundacja 220 tys. zł byłaby niemożliwa. Takie są przepisy. A co by się stało, gdyby tragiczna dawczyni zmarła dwa tygodnie później?

Potem słuchałem wywodów byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Zolla o różnicy między płodem a dzieckiem poczętym (lub odwrotnie) i aż mnie korciło, by spytać, czy profesor zna jakieś dziecko niepoczęte? Przy okazji błagam, aby mi nie odpowiadał, bo są takie stopnie opętania, które mnie przerażają. Piszę tu oczywiście o propozycji Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego działającej przy ministrze sprawiedliwości. Domaga się ona kary więzienia – nawet do 3 lat – dla kobiet, które „usuną dziecko poczęte zdolne do życia poza jej organizmem”. Aby przybliżyć nam sytuację, w której kobieta powinna być skazana, wyżej wymieniony wybitny prawnik dał przykład: jeśli przyszła matka wypije kieliszek wódki, nic jej nie grozi, ale jeśli wypije całą butelkę – to do więzienia. I jak tu się nie rumienić ze wstydu, gdy mówi to członek komisji, która ma wytyczać kierunki zmian w prawie karnym? Czerwony na gębie, piszę dalej. Czyżby jednak światopogląd szefa resortu sprawiedliwości Marka Biernackiego miał tu decydujący wpływ? Odpowiedź brzmi: nie czyżby, tylko na pewno. Z przykrością więc wspominam, jak premier Tusk zapewniał nas wszystkich, że spiżowy katolicyzm ministra nie będzie miał najmniejszego wpływu na sprawowany przez niego urząd.

Polityka 1.2014 (2939) z dnia 26.12.2013; Felietony; s. 109
Reklama