Kraj

Pan z nieba

Śląska dusza Wojciecha Kilara

Jak napisać sensowny komentarz o odejściu Wielkiego Kompozytora? Szczególnie jeśli jest się znawcą muzyki zupełnie przeciętnym? Sam Kilar powiedział, że jak ktoś jest melomanem, to o muzyce nic nie mówi.

Zresztą – jaka to prawda o człowieku, że w jednym ze swoich ostatnich awangardowych utworów postanawia wyjść „poza obręb sonoryzmu, w stronę nowej syntezy, łączącej harmonikę  klasterów z tonalnym rdzeniem formy”?

To o „Upstairs - Downstairs, w którym dziecięce chóry przez dwanaście minut trzymają dwa dźwięki stanowiące tło dla orkiestry. „Nie ma nic piękniejszego niż dźwięk, trwający niemal w nieskończoność” - tyle sam  Kilar. Proste, prawda?  

Może kawałkiem prawdy będzie to, że świetnie znał francuskie kino, kochał  piłkę nożną, lubił dobre samochody, wybierał loty Concordem, uwielbiał Orianę Fallaci i Boską Dantego, czytał namiętnie Stephena Kinga – ale i Camusa, a także Miłosza i wielu innych.

Tylko kawałkiem. Trzeba sięgnąć głębiej. Może do dzieciństwa we Lwowie,  albo do późnych lat pięćdziesiątych, kiedy rodzina Kilarów znalazła swoje miejsce na ziemi – w Katowicach? Matka – aktorka Teatru  Śląskiego, gdzie grała z takimi osobistościami jak Gustaw Holoubek – niewątpliwie rzucała czar na osobowość  kompozytora, tworząc w domu klimat sprzyjający rozwojowi artystycznej wrażliwości. Intensywna nauka, stypendium paryskie i koncerty za oceanem - otworzyły nowe horyzonty.

Razem z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Góreckim tworzą nowy, awangardowy kierunek w muzyce współczesnej – sonoryzm. Szczegóły zostawiam znawcom – wiem jednak, że nie powiedzą pełnej prawdy o Kilarze.

Może istotne znaczenie będzie miało to, że jego muzyka, liryczna i tkliwa na wstępie - przeradzała się w demoniczne brzmienie w końcowej partii, a wykonawcy ocierali pot z czoła, chociaż patrzyli na Mistrza z uwielbieniem? To o I Koncercie Fortepianowym. „Jestem jak ten koncert fortepianowy” – powiedział o sobie. To już jest jakaś prawda.

Chociaż na świecie znany przede wszystkim z utworów filmowych – sam nie przywiązuje do nich wielkiej wagi. Uważa, że dobrze wyuczony reżyser sam byłby w stanie stworzyć dla swego dzieła odpowiednie tło muzyczne. ”Są kompozytorzy, którzy ciągle coś piszą, a ja piszę tylko te najlepsze, jak na mnie kawałki. Na inne szkoda czasu, świat jest przecież taki piękny.” To też jest prawda – i choć wciąż niepełna – powoli układa się jakiś zarys postaci.

Znany z „nieuleczalnej, bezkrytycznej i bezrefleksyjnej sympatii do Ameryki” (Symfonia Wrześniowa), podziwiany, honorowany odznaczeniami i światowymi nagrodami - wracał na  Śląsk, do domu. Przypadek wielu tułaczy z Kresów. Mówił o tym często i żarliwie.

Sens tworzenia odnajduje w muzyce religijnej, co tworzy harmonijną całość z tym, co czuje. „Od żony nauczyłem się za wszystko dziękować. Za dobre i złe, za wspaniałe rzeczy, które dostaliśmy od życia, wrażenia, ludzi, których spotkaliśmy, podróże, przeczytane książki, obejrzane obrazy…” „Magnificat” stanie się wielkim hymnem dziękczynnym – za wszystko.To jest najważniejsza prawda o nim.

Teraz przy dźwiękach dzwonów spieszy na spotkanie z największą miłością swego życia – z żoną Barbarą. Powiedziała mu przed odejściem, że TAM – jest pięknie i jasno. Żadnych tuneli i labiryntów. I że będzie czekać. Razem z ukochanymi kotami.

Rozmawiałem z nim raz, na pokazie filmu Kazimierza Kutza „Śmierć jak kromka chleba”. Światło reflektorów stworzyło wokół jego głowy jasną aureolę z białych włosów, które prawie zawsze były w uporządkowanym nieładzie. „Czy ten pan jest z nieba?” - zapytała moja paroletnia wówczas córka. Wtedy mnie to rozbawiło, ale dzisiaj pewnie bym przytaknął.

Cytaty: Piotr Mucharski - „Tygodnik Powszechny”, Barbara Gruszka-Zych - „Gość Niedzielny”. 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną