Kosztowne pióro, dwie skrzynki wina od ministra spraw zagranicznych Gruzji, mini odtwarzacz DVD od prezydencji francuskiej w UE, oraz „kilka butelek wina, rzekomo starego, od polityka armeńskiego” – takie między innymi prezenty otrzymał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (co skrzętnie odnotował w rejestrze korzyści). Ale poddając w wątpliwość rocznik ostatniego z wymienionych prezentów, Sikorski popełnił dyplomatyczne faux pas. – Przekazując i odbierając prezent należy okazać takt. Przekazywanie prezentów w czasie wizyt oficjalnych głów państw, szefów rządów i ministrów spraw zagranicznych służy wytworzeniu dobrej atmosfery – mówi dr Janusz Sibora, znawca protokołu dyplomatycznego.
Prezent idealny
Za dobór prezentu i sposób przekazania go odpowiadają służby protokolarne. W „protokole prezentowym” najważniejszą zasadą jest taki wybór podarunków, aby po zakończeniu wizyty pozostawiały przesłanie o państwie, z którego pochodzą. Tej zasady zawsze trzyma się prezydent Bronisław Komorowski. Jak poinformowała nas jego Kancelaria, trzy lata temu podczas wizyty w USA, wręczył prezydentowi Barackowi Obamie album „Chopin” wraz z portretem wielkiego polskiego kompozytora. Ale to nie jedyne podarunki, które zawieźli ze sobą za ocean państwo Komorowscy. Kolejne najlepiej obrazują drugą zasadę protokołu prezentowego. - Upominek powinien odpowiadać upodobaniom i zainteresowaniom osoby obdarowywanej – mówi Sibora. Wykonana z ćmielowskiej porcelany figurka spaniela, wręczona Obamom - właścicielom psa tej rasy o imieniu Bo – podobno okazała się strzałem w dziesiątkę. Podobny prezent, poprzedniej parze prezydenckiej USA - państwu Bushom - wręczyła Maria Kaczyńska.