Kraj

Skąpani w prawdzie

Nie ma miejsca, w które nasza karłowata polityczna kosodrzewina nie wetknęłaby swoich łapsk.

10-letni chłopczyk dotknięty nieuleczalną chorobą podczas kwesty na WOŚP w Szczecinie oddał ze swojej skarbonki wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Sam jest ciężko chory, dlatego chce pomagać innym. Jerzy Owsiak ten wspaniały dar chłopca uhonorował odwiedzinami w jego domu i koncertem pod oknami. Poseł PiS Janusz Wojciechowski poczuł się w obowiązku odpowiedzieć dziecku: „Nie wierz tym, którzy urządzili sobie widowisko, wieszcząc twoją rychłą śmierć”. I dodał, że wyroki boskie są niezbadane, ale zdarzają się cudowne uleczenia. Niech sobie Wojciechowski wierzy w cuda, bo to jego prywatna sprawa. Tylko dlaczego, by zademonstrować swoją niechęć do Owsiaka i wszystkich wolontariuszy, sam urządza widowisko? I posługuje się tym dzielnym chłopcem?

Idźmy dalej. Anegdota jest troszkę zmyślona i może dlatego taka prawdziwa. Pan Romek pojechał do brata na imieniny. Następnego dnia koło południa wstąpił do pobliskiego komisariatu, aby upewnić się, czy nie ma czegoś w wydychanym powietrzu. Dyżurny aspirant powiedział mu, że alkomat u nich jest tylko jeden i mają go koledzy w wozie patrolowym. – Samochód pan ma gdzie? – Pod domem brata, na Tetmajera 8. – A, to blisko – ucieszył się policjant – to niech pan wsiada i jedzie na Mickiewicza 4. Chłopaki tam stoją pod czwórką, to pan się przebada. – Ale ja właśnie… – zaczął pan Romek, ale dyżurny, zamykając okienko, rzucił tylko: – Już, już. Pan nie marudzi, tylko siada i jedzie, bo pan ich nie złapie.

U nas prawie wszystko jest właśnie tak, jak w tej anegdocie, czyli bez sensu. A słówko „prawie” najchętniej bym wycofał. Byłoby rzetelniej. Oto rozjeżdżana za swoje kolejne niezrozumiałe decyzje prokuratura produkuje kolejnego pawia – umarza śledztwo przeciwko Antoniemu Macierewiczowi w sprawie jego kłamliwego raportu o służbach WSI i ujawnienia danych, które powinny być tajne.

Polityka 4.2014 (2942) z dnia 21.01.2014; Felietony; s. 86
Reklama