Duże sprawy sypią się przez detale
Tusk tkwi w szczegółach [W najnowszej POLITYCE]
Przez ponad dwie dekady polskie rządy robiły, co umiały, by jak najmniej robić. Pozbywały się odpowiedzialności, obowiązków, zadań, pieniędzy, praw i kompetencji. Przerzucały, co mogły, na rynek, obywateli, samorząd i trzeci sektor. To było oczywiste, gdy wychodziliśmy z etatystycznej PRL. Tylko że w dobrze wybranym kierunku poszliśmy za daleko. Gospodarce, społeczeństwu i obywatelom potrzeba trochę więcej państwa. Tusk ma rację, próbując zmienić tendencję.
(...)
Spętane państwo nikomu nie przeszkadza, kiedy ma się ogólnie zwijać. W najgorszym razie coś wolniej sprywatyzuje lub później zlikwiduje. Kiedy jednak nawykowo ograniczające się państwo ma coś pozytywnego zrobić, zbudować, stworzyć – zaczyna się dramat. Nawet jeżeli ogólnie wszystko się zgadza, intencje są dobre, pomysły – ogólnie trafne, sygnały płynące ze szczytów – jasne, zaangażowanie – przynajmniej wystarczające, przedsięwzięcia padają w detalach, realizacja rozbija się na szczegółach i murowane sukcesy zamieniają się w pasmo porażek. Taki był dotychczas los wszystkich większych przedsięwzięć rządu Donalda Tuska.
Posłanie sześciolatków do szkół było decyzją z bardzo wielu względów konieczną, oczywistą i dobrą. Mogło dać rządowi masę „plusów dodatnich”. Gdyby ogłaszając je, premier zapowiedział darmowy podręcznik (na który zdecydował się teraz), gdyby dołożył całodzienną opiekę w świetlicy typu przedszkolnego, gdyby dorzucił...
Cały artykuł Jacka Żakowskiego w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej!