– Udzieliliśmy pomocy Ukraińcom wtedy, gdy byli zagrożeni na Ukrainie. Była sytuacja, gdy ludzie Janukowycza wyciągali rannych ze szpitali. Od Majdanu minęło prawie półtora miesiąca, Ukraina się stabilizuje i nie ma powodu, by sprowadzać rannych z Ukrainy w takim ekstratrybie do Polski – mówił szef MSW w porannej audycji Radia Zet. Dodał, że resort zwróci się o pieniądze na pokrycie kosztów leczenia Ukraińców z rezerwy docelowej. W sumie z pomocy medycznej zorganizowanej przez Polskę skorzystało 121 Ukraińców rannych podczas starć na Majdanie.
Organizacje pozarządowe wspierające akcję zdziwione są decyzją i sposobem jej wprowadzenia. – Jeden z pacjentów miał cztery odłamki w głowie. Wyciągnięto mu dwa i odesłano autokarem na Ukrainę, to skandal – mówi Przemek Miśkiewicz, przewodniczący stowarzyszenia Pokolenie. Znający ukraińskie realia podkreślają, że tamtejsza służba zdrowia nie jest w pełni gotowa, żeby zająć się tymi ludźmi tak jak trzeba. – Rehabilitacja jest u nas płatna. Pomoc psychologiczna właściwie nieosiągalna. A ci ludzie są pokiereszowani nie tylko fizycznie, ale i psychicznie – mówi Irena z Kijowa. Jerzy Rejt z Obywatelskiego Komitetu Solidarności z Ukrainą również nie rozumie decyzji polskich władz: – Może trzeba było wprowadzić ściślejsze kryteria selekcyjne i dokonywać jej jeszcze w Kijowie? Ale rezygnowanie z tej pomocy to błąd.
Niemcy nadal przyjmują rannych z Ukrainy, rozumiejąc, że sprawa ma również wymiar prestiżowy i buduje pozytywny wizerunek kraju za relatywnie małe pieniądze. – U nas kosztem małych oszczędności ucina się program, który dawał nam ogromne korzyści wizerunkowe.