Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W ogrodzie mędrca

Kim jest Jan Kulma? Bojownikiem AK, pisarzem, filozofem, matematykiem, pianistą, organistą, reżyserem… Nie tylko. Tadeusz Nowakowski, gdy go zapytałem, powiedział, że jest dla niego uosobieniem ślicznej małżeńskiej miłości. „Ona mówi do niego Kulma, on do niej Kulmowa, a są jak dwie pestki w tym samym owocu”. Jakże to ślicznie powiedziane.

Sam Kulma („Dykteryjki przedśmiertne”, Warszawa 2014 r.) pisze z autoironią, że kiedy w wyniku wpadki krewnego trafił na parę miesięcy, podług niepisanych reguł konspiracji, do tak zwanej „zamrażarki”, miejsca, gdzie – kompletnie odizolowany dla własnego i towarzyszy bezpieczeństwa – nie mógł kontynuować nauki na podziemnych kompletach, został wykluczony (parę miesięcy nieobecności na zajęciach) z listy kandydatów do matury. Wtedy też: „Obraziłem się na wszystkie szkoły, gimnazja, licea. Nie chcę matury! Amen. Miałem więc zajęcia wojskowe, a poza tym czytałem, czytałem i czytałem. W ten sposób stałem się wszechwiedzącym dyletantem”.

Ładne to alibi, żeby pozwolić sobie na pisanie o wszystkim, jak to robi w wydanych przez Jana Jakuba Kopcia „Dykteryjkach przedśmiertnych” (kiedy się ma 90 lat, można już kokietować takim tytułem, ale daj dobry Boże, żeby było ich dużo więcej – i lat, i dykteryjek). Tyle że z latami „wszechwiedzący dyletantyzm” pokrywa się śniedzią dzwonów Zygmunta, obrasta mchem dojrzałości i staje się cichą łaską mądrości.

Ale zacznijmy od prapoczątków. Na Czackiego 14, gdzie mieszkał Kulma w 1942 r., był zakonspirowany lokal delegatury rządu. W oczekiwaniu na aryjskie papiery przebywała tam żydowska rodzina Tylborgów, ale ze względu na zagrożenie lokalu mogła tam, za wysokim pozwoleniem, przebywać najwyżej dwa dni i ani chwili więcej.

Polityka 13.2014 (2951) z dnia 25.03.2014; Felietony; s. 104
Reklama