NAUKA CZYTANIA (1972)
Urzędniczka zjadła ostatni kawałek chleba z pasztetem, dopiła herbatę, westchnęła, zdjęła z szybki tabliczkę „Chwilowo nieczynne” i powiedziała: Słucham? To „słucham” było groźne, zniecierpliwione, żądające, bezczelne w tonie i napastliwe. Tym bardziej napastliwe, że napadniętym okazał się starszy emeryt o wyglądzie świętego Mikołaja. „No słucham!” – ryknął koczkodan po raz drugi. Święty Mikołaj przypomniał sobie zapewne najśmielsze czyny swojego życia (udział w obu wojnach, organizowanie strajków za sanacji), spojrzał bowiem bez bojaźni w koczkodanie ślepia, zapanował nad chronicznym bronchitem i zapytał, ile kosztuje znaczek pocztowy na kartkę do Czechosłowacji. – Złotypięćdziesiątiledaćtychznaczków?! – zajazgotał koczkodan. No i wtedy wtrąciłem się ja. Powiedziałem, że znaczek do Czechosłowacji kosztuje 40 gr (bo tyle kosztuje) i że urzędniczka powinna to wiedzieć. Urzędniczka na to, że pracuje na poczcie dopiero trzy miesiące. Ja na to...
Dialog trwał dziesięć minut, podczas których górowałem nad urzędniczką i z przyjemnością bym to opisał w całości, ale tego nie zrobię, ponieważ nie ma to żadnego sensu. Sens byłby wtedy, gdyby to, co piszę, miało szansę być masowo przeczytane przez pracowników urzędów pocztowych. Wiem jednak, że pracownicy tych urzędów mają inne rzeczy do czytania, a jeżeli chcą się dowiedzieć, co interesanci sądzą o ich pracy, to obowiązkowo czytają dobrowolnie prenumerowany „Głos Pocztowca”, a w nim, że „trzeba z satysfakcją stwierdzić, że jakość i fachowość usług świadczonych przez pracowników naszych urzędów pocztowych systematycznie pnie się w górę.