Kraj

Budyń w trampkach

Tematy religijne obrodziły w Wielkim Poście jak rzeżucha na moim półmisku.

15-04-2014Jarosław Kaczyński nareszcie znalazł kaznodzieję na miarę swojej partii. To ksiądz, katolicki oczywiście, Stanisław Małkowski. Ostatnio mówi dużo, a nawet jeszcze więcej, ale niesmacznie. Ludzie mu wychodzą z kościoła podczas kazań – i o to właśnie chodzi. Niech wychodzą. Ważni są ci, którzy zostają. Na tym właśnie PiS i jego prezes budują swój sukces, czyli drugie miejsce w wyborach – najpierw do europarlamentu, a potem do Sejmu. Tak, drugie. Miejsce pierwsze kazałoby szukać koalicjanta, a także tworzyć rząd. Komu to potrzebne? Na pewno nie PiS. Świetnie jest móc opluskwiać każdego bez konsekwencji i mówić, jak należy rządzić. Polska to nie Węgry, tu jest jednak 30 mln ludzi więcej, nie ma co się użerać.

Wracam do ks. Małkowskiego. Niecały miesiąc temu zasunął w poznańskiej świątyni taki kawałek, że podobno Depardieu się zastanawiał, czy nie przenieść się do nas z Moskwy. Zrezygnował, gdy usłyszał, że w Polsce nie da się żyć, bo toczy się tu wojna, choć jeszcze nie przyjęła „postaci militarnej”. Emigracja – ciągnął wór swoich trosk polski kapłan – to zamierzone działanie rządu, któremu chodzi o to, by nasze społeczeństwo wymarło. Na razie dla resztki tych, którzy jeszcze jakoś ciągną, ks. Stanisław prowadził nocne modlitwy na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Oczywiście w czwartą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Przede wszystkim zaś odprawił egzorcyzmy, aby „złe duchy opuściły ojczyznę, Pałac Namiestnikowski i pobliski klub go-go”. Przyznam, że szczególnie ruszył mnie ten klub. Bo w końcu szatan w burdelu jest na właściwym miejscu. A co, anioły mają tam zamieszkać?

Teoretyczną podbudowę pod strącanie przez Boga złych mocy z Pałacu Prezydenckiego do piekła wypracował europoseł Ryszard Czarnecki.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Felietony; s. 129
Reklama