Kraj

Kapitulacja świeckiego rozumu

Franio znów napisał dramę. Płacze i przeprasza mamę… Z takim nastawieniem brałem do ręki książkę Janusza Palikota i Cezarego Michalskiego „Zdjąć Polskę z krzyża”. I srodze swój protekcjonalny sceptycyzm zawiodłem. Bo to nie tylko książeczka pełna smacznych niedyskrecji, lecz jaka mądra przy tym! Jak to Schetyna z Głódziem wódkę pili i jak ten ostatni Palikotowi deale przy prywatyzacji Polmosu proponował. Albo jak się Tusk Palikota pytał „Czy ty też nienawidzisz czarnych?”. Albo znowu jak Palikot za poduszczeniem Zięby ultrakatolickie pismo stworzył i Terlikowskiego w nim zatrudnił. I takie tam. Oderwać się od tego wprost nie można. Ale właśnie że to nie wszystko. Poza tym i przede wszystkim ta książka to dialog dwóch prawdziwych intelektualistów, którzy z niespotykaną dotychczas szczerością i bezpośredniością, bez cienia obłudy i lęku rozmawiają o religii i Kościele w polskim życiu. Poziom samowtórnej biesiady chwilami wyrzuca tę rzecz wysoko, na półkę z klasyką debaty narodowej, tam gdzie jest miejsce dla Michnika, Janion, Jedlickiego. Gdybym miał kapelusz, tobym go zdjął.

Osią całej antyteologii politycznej Palikota i Michalskiego jest twierdzenie o „kapitulacji świeckiego rozumu wobec Kościoła i religii”. Jak mówi Palikot, „Ta kapitulacja ma w późnym Kołakowskim swego teoretyka, swego filozofa, a w Tusku, Millerze, Kaczyńskim – swoich praktyków”. Wszyscy padli na kolana, bo uwierzyli, że w tym kraju uznanie potęgi Kościoła, jakikolwiek by on był i cokolwiek by czynił, jest bezwzględnym warunkiem porozumiewania się ze społeczeństwem.

Polityka 22.2014 (2960) z dnia 27.05.2014; Felietony; s. 112
Reklama