Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sami zwycięzcy

Pies czyli kot

Bardzo przyjemnie zrobiło się po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Bardzo.

Przede wszystkim – nikt nie przegrał. Nawet ci, którzy znaleźli się gdzieś tam na szaroburym końcu, nie czują się zwyciężeni. A jeśli się czują, to po prostu za dużo było sondaży przedwyborczych i to pozbawiło np. Solidarną Polskę pewnego zwycięstwa – wyznała posłanka prawdy za wszelką cenę Beata Kempa.

Z SP odeszło już troje parlamentarzystów, ale Zbigniew Ziobro z sukcesu swej porażki chce czerpać pełną garścią. Proponuje nawet to i owo prezesowi Kaczyńskiemu – oczywiście przy „zachowaniu podmiotowości” własnej partii. PiS nie mówi nie. W zasadzie nie reaguje. Poczeka, aż partia skurczy się tak, że nie będzie z kim rozmawiać.

Janusz Palikot i jego Twój Ruch mieli wygraną w kieszeni, tyle że ta kieszeń była w innej marynarce. Jak mówią, ich partia – non establishment – niepotrzebnie związała się z establishmentem. Znaleźli się więc w d…, co Palikot bez żadnych kropek do mikrofonów wyartykułował.

Wielkie nadzieje wiąże z wynikami wyborów Jarosław Gowin. 3,16 uważa za dobry „punkt wyjścia do dalszej działalności partii”. Jest gotów na polityczne małżeństwo z prawie każdym, kto tylko będzie go chciał. W końcu nieważne, kto z kim śpi, ważne, żeby się wyspać dla dobra ojczyzny. Piąte miejsce PSL (6,8 proc.) to zdaniem Janusza Piechocińskiego znakomity wynik i prognoza jeszcze lepszego w wyborach samorządowych i parlamentarnych.

Janusz Korwin-Mikke nie jest pewien, czy Hitler wiedział, że źle robi, ale wie, że Putin robi dobrze. Po 16 przegranych w różnych wyborach odrodził się jak Feniks z popiołów. Jakie popioły, taki Feniks i jego europosłowie. Jeden z nich – Robert Jarosław Iwaszkiewicz – przyznał, że choć sam żony nie bije, to „niejednej na pewno by to pomogło zejść na ziemię”.

SLD dostał mniej euromandatów niż w 2009 r., ale jest trzecią siłą III RP, jak dumnie mówi Leszek Miller. I dodaje: „Jesteśmy nowoczesną lewicą”. Zawsze byli nowoczesną, potwierdzam, przez 45 lat byli nowocześni i tak im zostało. Widziałem, jak na jednym ze spotkań wyborczych Miller z grupą równie jak on sfilcowanych towarzyszy zaśpiewali „Międzynarodówkę”. Mieli przy tym bardzo poważne miny. Pomyślałem sobie, że to tak jakby obecny minister obrony Tomasz Siemoniak po wizytacji dywizji odśpiewał z generałami „Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie”.

Platforma i PiS razem wpadły na metę, ale fotokomórka oczywiście sfałszowała wyniki. Szczególnie w moim kochanym Elblągu, gdzie PiS przegrał z PO 29 do 38,5. Te 29 to zapewne za dawniejszą obietnicę, że przekopią kanał przez Mierzeję Wiślaną i zlikwidują bezrobocie. PiS w obu tych sprawach nawet palcem nie kiwnął (pewnie od początku nie miał zamiaru) i przypuszczam, że stąd te 38,5 Platformy. Bo chyba nie z udanej kampanii.

Skoro Prawo i Sprawiedliwość siódmy raz z rzędu nie wygrało – a byli przecież o włos – rzetelnie informuje, w jaki sposób sfałszowano wybory. Joachim Brudziński poświęca na to własny kciuk, a Antoni Macierewicz dokłada swój filmik. Obaj w tym samym szlachetnym zamiarze: podważyć zaufanie do kolejnej demokratycznej instytucji państwa.

Premier i lider partii, która wygrała wybory do PE, podczas gospodarskiej wizyty w Głuchołazach chodził w eleganckich półbutach po kostki w szlamie, by zobaczyć skutki powodzi. Towarzyszyli mu liczni państwowi urzędnicy. Nikt nie przewidział, że będzie błoto? Zrobiło mi się smutno, gdy pomyślałem, czego jeszcze mogą nie przewidzieć.

Polityka 23.2014 (2961) z dnia 03.06.2014; Felietony; s. 113
Oryginalny tytuł tekstu: "Sami zwycięzcy"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną