Przede wszystkim – nikt nie przegrał. Nawet ci, którzy znaleźli się gdzieś tam na szaroburym końcu, nie czują się zwyciężeni. A jeśli się czują, to po prostu za dużo było sondaży przedwyborczych i to pozbawiło np. Solidarną Polskę pewnego zwycięstwa – wyznała posłanka prawdy za wszelką cenę Beata Kempa.
Z SP odeszło już troje parlamentarzystów, ale Zbigniew Ziobro z sukcesu swej porażki chce czerpać pełną garścią. Proponuje nawet to i owo prezesowi Kaczyńskiemu – oczywiście przy „zachowaniu podmiotowości” własnej partii. PiS nie mówi nie. W zasadzie nie reaguje. Poczeka, aż partia skurczy się tak, że nie będzie z kim rozmawiać.
Janusz Palikot i jego Twój Ruch mieli wygraną w kieszeni, tyle że ta kieszeń była w innej marynarce. Jak mówią, ich partia – non establishment – niepotrzebnie związała się z establishmentem. Znaleźli się więc w d…, co Palikot bez żadnych kropek do mikrofonów wyartykułował.
Wielkie nadzieje wiąże z wynikami wyborów Jarosław Gowin. 3,16 uważa za dobry „punkt wyjścia do dalszej działalności partii”. Jest gotów na polityczne małżeństwo z prawie każdym, kto tylko będzie go chciał. W końcu nieważne, kto z kim śpi, ważne, żeby się wyspać dla dobra ojczyzny. Piąte miejsce PSL (6,8 proc.) to zdaniem Janusza Piechocińskiego znakomity wynik i prognoza jeszcze lepszego w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Janusz Korwin-Mikke nie jest pewien, czy Hitler wiedział, że źle robi, ale wie, że Putin robi dobrze. Po 16 przegranych w różnych wyborach odrodził się jak Feniks z popiołów. Jakie popioły, taki Feniks i jego europosłowie. Jeden z nich – Robert Jarosław Iwaszkiewicz – przyznał, że choć sam żony nie bije, to „niejednej na pewno by to pomogło zejść na ziemię”.