Centralny wyrównywacz
Zmniejszanie nierówności – najważniejsze zadanie dla polityków
Jacek Żakowski: – Podoba się panu pomysł Thomasa Piketty’ego, żeby wprowadzić globalny podatek od bogactwa?
Kaushik Basu: – To jest dobry pomysł. Politycznie byłoby to dziś trudne, ale w mojej książce pisałem o podobnych pomysłach.
Dobry, ale nierealny?
Istnieją dobre pomysły, których nie da się wcielić w życie, bo nie pozwala na to globalny układ sił. W praktyce decydują raczej ci, którzy mają siłę, niż ci, którzy mają rację. Ale układy sił się zmieniają.
Zmieni się układ sił w sprawie podatku Piketty’ego?
Dobre pomysły dojrzewają stopniowo. Kiedy się pojawiają, ludzie zaczynają o nich mówić i myśleć. Globalny podatek od bogactwa to poważna ekonomiczna i moralna koncepcja. Trzeba o niej poważnie rozmawiać.
Żeby po latach zacząć ją wcielać w życie, jak słynny pomysł noblisty Jamesa Tobina na opodatkowanie transakcji walutowych? Przez 40 lat popierali go głównie alterglobaliści. Dziś mówią o nim prezydenci, premierzy i ministrowie finansów.
Bo wieloletnia debata i kryzys pokazały, że to dobry pomysł. Chociaż też politycznie trudny. Niektóre podatki są potrzebne gospodarce. Podatek Tobina jest jednym z nich. Bo przepływający kapitał może destabilizować gospodarkę i spowalniać rozwój. A podatek Piketty’ego poza uzasadnieniem czysto ekonomicznym ma też sens moralny. Nierówność bogactwa osiągnęła szokujący poziom. Pięć lat temu policzyłem, że 10 najbogatszych ludzi świata zarabia tyle, co cała ludność Etiopii, czyli ponad 80 mln mieszkańców.
To źle?
Oczywiście muszą być nierówności. Ale aż takie nierówności dochodów są złe.