Przecież sam Leszek Miller takie wyjście akurat sugerował, a gdy Tusk je zastosował, to się zwyczajnie rozsierdził i natychmiast powołał swoją komisję do badania afery podsłuchowej. Niestety, porównanie z zespołem Macierewicza nasuwa się samo. Ciekawe, co też oni będą śledzić i do jakich wniosków dojdą, czy na przykład odwołają się do językoznawców, bo już słyszałam, jak zarzucono członkom rządu, że być może prawa nie złamali, ale z pewnością ustawę o języku polskim naruszyli. Pożyteczne jednak byłoby, gdyby lewicowy zespół zajął się ujawnioną w rozmowie, z grubsza oczywiście, zawartością akt w sprawie likwidacji WSI, zwłaszcza operacją ZEN. To historia rzeczywiście o wiele większej wagi niż menu w restauracji pana Sowy. Premiera i prokuraturę w tej akurat sprawie należałoby mocno dopingować.
Oczywiście premier obronił się na jakiś czas, bo parlamentarna „jazda” jest zaplanowana aż do sejmowych wakacji. Już za tydzień będzie rozpatrywany wniosek o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych, a za trzy – tzw. konstruktywne wotum PiS z prof. Glińskim w roli głównej. Tak rzecz cała wygląda regulaminowo, choć trzeba przyznać, że także mocno groteskowo. Tyle zabiegów, w tym posła Gowina, który już nawet po prof. Hausnera chciał sięgnąć, i znów stanęło na Glińskim. Oto długa ławka kadrowa PiS! A dlaczego nie Gowin, który przecież rządowe doświadczenie ma, czasem służy wręcz jako wzorzec zachowań moralnych? Kto za Tuskiem, ten Polsce obcy i niemoralny – to przecież z góry zapowiedziane główne przesłanie debaty. Niemoralni zaś będą piętnowani publicznie podczas kampanii.