Za każdym razem, kiedy rząd Tuska ma wpadkę, to „The Economist” spieszy z pomocą – ubolewa Anna Fotyga, wybrana niedawno do Parlamentu Europejskiego. Dziwne to jest pojmowanie interesów Polski, że im lepiej o nas piszą – tym gorzej dla nas. Czy Lady F. będzie teraz w Brukseli namawiać międzynarodowe media, żeby malowały Polskę na czarno i odstraszały zagranicznych inwestorów? Gdyby w kuchni „The Economist” upiekli gorzki pasztet o Polsce – byłoby OK, ale – niestety – przyrządzili danie apetyczne… Pogratulować pani minister smaku i dziękować, że ujawniła zmowę Tusk – „The Economist”. Czytelnicy najbardziej wpływowego tygodnika na świecie dowiedzieli się, że Donald Tusk ma ich ulubione pismo owinięte dookoła palca. Widać, jak niskie ma Lady F. mniemanie o dziennikarzach i mediach światowych.
Mogę jednak panią minister pocieszyć: nieudolna w dziedzinie PR Platforma i rząd nie zrobili z tej laurki dla Polski nic. Nie byli nawet w stanie natychmiast przetłumaczyć in extenso pochlebnego dodatku „The Economist” i rozdać go na najbliższej konferencji prasowej, choćby tym dziennikarzom, którzy mieli do premiera tylko jedno „pytanie”: „Kiedy pan ustąpi?”. Nie wpadli na pomysł, żeby przynajmniej artykuł wstępny dodatku „The Economist” opublikować w polskiej gazecie jako płatne ogłoszenie, choćby w „Gazecie Polskiej” czy „wSieci”, które łakną ogłoszeń rządowych. Cóż by to był za szok dla czytelników „Do Rzeczy” przeczytać o „złotym wieku w Polsce”!
Niemrawość rządowych specjalistów od wizerunku jest porażająca.