Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Miller o orzeczeniu ws. więzień CIA w Polsce: Kuriozalne i niemoralne

Polska nie powinna realizować orzeczenia, które nakazuje, by wypłacić tym mordercom po 100 tys. euro – uważa Leszek Miller. Polska nie powinna realizować orzeczenia, które nakazuje, by wypłacić tym mordercom po 100 tys. euro – uważa Leszek Miller. Kuba Atys / Agencja Gazeta
– Polska nie powinna realizować orzeczenia, które nakazuje, by wypłacić tym mordercom po 100 tys. euro. Bo to oznaczałoby, że Polska sfinansowałaby kolejny zamach terrorystyczny – mówi były premier.

Gość Janiny Paradowskiej w Poranku Radia TOK FM komentował wyrok ETPC w sprawie więzień CIA w Polsce. – To kuriozalne, niesprawiedliwe, niemoralne orzeczenie – ocenił szef SLD. Leszek Miller był premierem w czasie, gdy domniemane więzienia działały w Polsce. Wcześniej wielokrotnie publicznie zaprzeczał, że te więzienia istniały.

Polska nie jest winna żadnych tortur – mówił w TOK FM Leszek Miller. Dodał, że można to nawet przeczytać w uzasadnieniu tego orzeczenia. – Tam jest napisane, że za przesłuchania odpowiadają agenci CIA. I jednocześnie stwierdzenie, że polskie władze ani nie asystowały, ani nie wiedziały o tym – mówił szef SLD.

Prokuratura stara się pozyskać dowody

Janina Paradowska zauważyła jednak, że ówczesne władze powinny się domyślać, że Amerykanie mogą stosować tortury. – Co to znaczy, że ktoś powinien wiedzieć? To niepoważne. Trybunał w Strasburgu niezwykle brutalnie ingeruje w toczące się w Polsce postępowanie. Skoro Trybunał tak wszystko doskonale wie, to po co w ogóle toczy się jeszcze jakieś śledztwo w Polsce? – pytał Leszek Miller.

Prowadząca audycję odpowiadała, że polskie śledztwo jest nieefektywne i, co zauważył Trybunał, zdecydowanie za długo trwa. Leszek Miller jest innego zdania: – Jeśli prokuratura uważa, że nie ma wystarczających dowodów, to stara się je pozyskać. Dla Trybunału w Strasburgu nie ma to, jak się okazuje, żadnego znaczenia. Dodał, że MSZ wysłał do ETPC materiał, który nie został przez sędziów przyjęty. Paradowska prostowała jednak, że to, co dostarczono z Polski, to były tylko omówienia właściwych dokumentów, a nie materiały, o które prosił Trybunał w Strasburgu.

Reklama