Córka właściciela pensjonatu Zeus ucieleśnia moje marzenia o Grecji. O której mam zejść na śniadanie, aby trafić na nią, nieświadomą swych wdzięków, leniwie obracającą się pośród nielicznych i milkliwych gości? Czy na pewno pełnoletnią? Z pobłażliwą, nieobecną uprzejmością sprzątającą po żałosnej biesiadzie płowych ludów Północy. Jej ojciec zlicza na palcach każdego Niemca, Rosjanina i Polaka. I wciąż mu brakuje. Puste pokoje zieją niczym małe Hadesy, puste stoliki groźnie wystawiają rogi.
Polityka
32.2014
(2970) z dnia 05.08.2014;
Felietony;
s. 96