„Resortowe dzieci. Media” – bo o nich mowa – ukazały się na rynku w grudniu ubiegłego roku. Autorami książki są dziennikarze i publicyści prawicowych gazet, mocno sprzyjający PiS (jeden z nich to Jerzy Targalski, były członek PZPR, za rządów PiS wiceszef Polskiego Radia). Wydawcą – silnie odwołująca się do katolicyzmu „Fronda” (określająca się jako „wydawnictwo poświęcone”).
Sięgając po archiwa IPN, twórcy książki opisali nie tylko rzekomą przeszłość agenturalną osób związanych z najważniejszymi polskimi mediami (m.in. TVN, „Gazetą Wyborczą”, POLITYKĄ czy radiową Trójką), ale – co szczególnie bulwersuje – działalność ich rodziców w okresie PRL. Choć autorzy wybitnie instrumentalnie wykorzystali państwowe archiwa, IPN nigdy się od ich działań nie zdystansował, a sposobu korzystania ze zbiorów Instytutu nie komentował. „Nie wydaje mi się, żeby zadaniem IPN było recenzowanie książek ex cathedra. Uczestniczymy w debatach, ale nie możemy weryfikować całego rynku książki ani być stroną w aktualnych sporach politycznych” – mówił prezes IPN Łukasz Kamiński w rozmowie z Jackiem Żakowskim, która ukazała się w POLITYCE kilka tygodni po premierze książki.
Autorzy „Resortowych dzieci” na spotkaniach autorskich chwalili się sprzedażą idącą w dziesiątki tysięcy egzemplarzy, niedawno zaś zapowiedzieli kontynuację – druga część ma się ukazać w listopadzie. „W książce opisani będą przede wszystkim funkcjonariusze służb specjalnych PRL oraz osoby pozyskane przez nich jako tajni współpracownicy i tacy, którzy figurują w archiwach służb specjalnych PRL. Pojawią się nazwiska dziennikarzy, polityków czy naukowców. Skupimy się również na funkcjonariuszach służb specjalnych, którzy tworzyli media” – mówiła w WirtualnychMediach.