Kosztowny finał
Edward M. oczyszczony z zarzutów w sprawie zabójstwa Marka Papały
Byłego komendanta głównego policji zastrzelono 16 lat temu. Edwarda M. zaczęto podejrzewać dwa lata później. Obciążające go zeznania złożył gangster z Trójmiasta, Artur Zirajewski, ps. Iwan. Wskazał biznesmena jako tego, który oferował 40 tys. dolarów za wykonanie wyroku na „dużym psie”, czyli Marku Papale. Do negocjacji miało dojść w gdańskim hotelu Marina.
Zirajewski nie od razu wspomniał o Edwardzie M. Nazwisko tego Polonusa pojawiło się dopiero w kolejnych zeznaniach Iwana, co sugerowało, że nagle wróciła mu pamięć, bo wcześniej o panu M. nawet się nie zająknął. Podejrzewano, że cudowne pokonanie amnezji miało związek z obietnicą, jaką uzyskał – w zamian za zeznania skorzysta ze złagodzenia kary. I tak się stało. W procesie, podczas którego zarzucano mu współudział w dwóch zabójstwach, został skazany zaledwie na 15 lat więzienia.
Artur Zirajewski obciążył też Andrzeja Z., ps. Słowik, i pośrednio Ryszarda Boguckiego. Obu oskarżono o współudział w zabójstwie Papały. W trakcie ich procesu przed warszawskim sądem Zirajewski zmarł, po przedawkowaniu leków. W tym samym czasie do śledztwa włączyła się prokuratura z Łodzi i w oparciu o zeznania świeżo pozyskanego świadka koronnego Roberta P. oskarżyła o zabójstwo gen. Papały kilku członków gangu złodziei samochodowych z Igorem M., ps. Patyk, na czele.
Spowodowało to konflikt między prokuratorami z Łodzi i Warszawy, bo ci drudzy wciąż trzymali się wersji o spisku na życie byłego komendanta z udziałem Edwarda M., Słowika i Boguckiego. Wersja łódzka od początku wykluczała spisek. Według prokuratorów z Łodzi generał zginął wskutek zbiegu okoliczności – pojawił się na parkingu, z którego złodzieje zamierzali ukraść samochód, i próbował im przeszkodzić.