Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dwie katastrofy

Katastrofa smoleńska i katastrofa wyborcza dużo mówią o nas i o naszym kraju. Pierwsze przychodzą na myśl owe nieszczęsne „procedury”, czyli przyjęty sposób postępowania w danej sytuacji. Lekceważenie procedur było najważniejszą przyczyną katastrofy, w której zginął kwiat narodu. Byle jakie szkolenie pilotów, brak, a potem lekceważenie komunikatów o warunkach meteorologicznych, brak „planu B”, paraliż decyzyjny na ziemi i w statku lotniczym, odkładanie wylotu na ostatnią chwilę, zgromadzenie na pokładzie – wbrew zdrowemu rozsądkowi – wielu wybitnych postaci, wiara, że jakoś to będzie, wszystko dobrze się skończy, bo „polski lotnik, jak nie ma na czym, to na drzwiach od stodoły poleci”, jak mi mówił świetny pilot gen. Kazimierz Dziok, były dowódca wojsk lotniczych.

Wszystko musi się dobrze skończyć, bo tam pod nami na nas czekają i chodzi o bardzo ważne sprawy. Musi być dobrze, z naciskiem na musi… Wielka tragedia, słabość państwa w oczach swoich obywateli, a także zagranicy. I jeszcze paliwo do wojny polsko-polskiej.

Katastrofa wyborcza 2014 r. też przywodzi na myśl procedury! Jeszcze nie ma śledztwa, jeszcze nie ma wyników kontroli, nie ma raportu NIK, jeszcze dużo się dowiemy, ale już to i owo wiadomo: wybory nieprzygotowane, zaniedbania poważne, brak „planu B”, odwlekanie decyzji o liczeniu tradycyjną metodą, brak zainteresowania przygotowaniem wyborów ze strony polityków i władz, zabójcza rutyna (tyle razy się udawało…), brak wyobraźni.

Książeczki, które myliły się z kartami, kartka i lista nr 1 jako naturalny „faworyt”, nieprzygotowani wyborcy, brak „próby generalnej” na wybranej próbce wyborców, zbyt trudny test dla milionów ludzi, a następnie chaos w obliczaniu i przekazywaniu wyników, awaria (?

Polityka 48.2014 (2986) z dnia 25.11.2014; Felietony; s. 119
Reklama