Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ogródek botaniczny

Miałem nadzieję, że po ręcznym ogłoszeniu wyników wyborczych pył bitewny lekko opadnie, ale on uniósł się jeszcze wyżej. Dlaczego wyniki ujawniono pod osłoną nocy? – z ostrą przyganą w głosie zapytał poseł Brudziński. I zanim skończył pytać, sam sobie odpowiedział: Aby naród nie dowiedział się prawdy, że PiS wygrał. Okazało się też, że tydzień żmudnego przeliczania głosów na liczydłach był stratą czasu. Wola narodu została wyrażona w sondażach Ipsos – oświadczył poseł Szczerski, też z PiS – a nie w pichconych nocami cyferkach, dodał. To znaczy nie dodał, ale przecież mógł dodać. Wyszydzane dotąd przez PiS sondaże okazały się więc dla tej partii niekwestionowanymi filarami demokracji. Aby nie było wątpliwości, że wybory zostały sfałszowane, dowódca pancernika „Jarosław” przypomniał kolejny raz, że członkowie PKW byli szkoleni w Rosji, a tam, jak wiadomo, uczy się starej zasady Józefa Stalina, że nieważne, kto głosuje, ale kto liczy głosy.

Najgorsze, że po ogłoszeniu oficjalnych wyników wciąż nie wiadomo, kto wygrał – czy PiS, które zdobyło większy procent głosów i będzie samorządziło w jednym województwie, czy PO, która zdobyła więcej mandatów i wraz z PSL będzie rządzić w 15. Na ten temat dopiero rozpoczęły się zażarte dyskusje między politykami wszystkich partii. Nie mają one żadnego sensu, ale naurągać sobie można.

Kompromitacja PKW, jednej z najważniejszych instytucji demokratycznych, jest poza dyskusją. Ale właściwie dlaczego z wyborami miałoby być inaczej niż na przykład z gazoportem, pendolino i oddawaniem kamienic „spadkobiercom”? Znajomy aspirant z jednego z miast wojewódzkich wyznał mi ostatnio, że gdy w komisariacie mają awarię komputerów, to błagają informatyków, by „zorganizowali sobie” faktury na papier toaletowy i środki czyszczące, bo pieniądze na komputery skończyły się policji w pierwszym kwartale.

Polityka 48.2014 (2986) z dnia 25.11.2014; Felietony; s. 121
Reklama