Kraj

Kolejna ofiara poselskich delegacji: Zbigniew Girzyński odchodzi z PiS

Lukas Plewnia / Flickr CC by 2.0
Zbigniew Girzyński powiększył grono posłów niezrzeszonych. Odszedł z PiS m.in. po publikacji POLITYKI, nie czekając, aż go Jarosław Kaczyński wyrzuci.

Polityk, który widział w sobie Aleksandra Kwaśniewskiego prawicy i przyszłego szefa PiS – co skądinąd brzmiało groteskowo dla wszystkich, którzy wiedzieli cokolwiek o PiS i pozycji posła w tej partii – kończy w niesławie.

Girzyńskiego pogrążył audyt sejmowych delegacji, który zamówił marszałek Radosław Sikorski po aferze madryckiej. Jego ustalenia jako pierwsza ujawniła POLITYKA.

Przypomnijmy: trzej posłowie PiS, w tym rzecznik partii Adam Hofman, polecieli do Madrytu na posiedzenie zgromadzenia parlamentarnego Rady Europy tanimi liniami, a wzięli zaliczki na podróż samochodami. I pewnie by im się upiekło, ale mieli pecha, bo żona towarzyszącego im europosła PiS Dawida Jackiewicza wywołała w samolocie awanturę, którą opisał „Fakt”, i cichy wypad do Madrytu stał się bardzo głośny.

Hofmanowcy zostali wykluczeni z PiS tuż przed wyborami samorządowymi. Girzyński, który całą kadencję trzymał się blisko Hofmana, do Madrytu nie poleciał, bo odczuwał jeszcze skutki wypadku samochodowego. Kolegów przeżył politycznie o niecały miesiąc. Poseł, jak wynika z jego oświadczenia, „nie ma sobie nic do zarzucenia” i dziękuje za „wyrazy uznania”, ale i przeprasza wszystkich, których rozczarowała jego postawa.

Według „Newsweeka” Girzyński zrobił podobny numer jak Hofman – poleciał do Paryża, choć wziął pieniądze na przejazd samochodem.

Hofmanowcy, w tym Girzyński, wykończyli się sami. Uwierzyli, że wszystko im wolno, że przy okazji wyjazdów mogą przytulić kilkaset euro i nikt tego nie będzie specjalnie badał, bo każdy ma coś za uszami. Jakieś sponsorowane kolacje, jakieś przeloty biznes klasą, jakieś podpisywanie listy obecności, żeby wpadła dieta itd. Takie drobne cwaniactwo, nieznające barw partyjnych, za to znające szelest banknotów.

PiS bez posła Girzyńskiego oczywiście przeżyje, ale na dłuższą metę upadek hofmanowców może Kaczyńskiemu trochę krwi napsuć. Nie chodzi tylko o to, że dramatycznie skurczył się zasób polityków PiS, którzy w programie na żywo potrafią złożyć kilka zdań.

W PiS zdarzają się wprawdzie nadużycia, ale partia jest czysta, powiada prezes, co jest świecką wersją tezy, że Kościół jest święty, tylko ludzie są grzeszni. Ale za którymś kolejnym skandalem z politykiem PiS zaczną się w końcu pytania, jak to jest z tą czystością całej partii.

Hofmanowcy są przecież kolejną personalną pomyłką prezesa. Ileż ich już było? Ten zdradził, ten odszedł, ten cwaniaczek, ten groził mężowi swojej kochanki... No jak niby ma rządzić człowiek, który ma takiego pecha do ludzi?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną