Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

O wolność słowa

W grudniu zeszłego roku, gdy wybuchła „pierwsza afera Pazia”, profesora filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, związana z ujawnieniem jego wysoce obraźliwych wypowiedzi na temat Ukraińców.

Obiecałem w „Gazecie Wyborczej”, że jeśli tego pana spotkają szykany, pierwszy będę go bronił. Wskazałem też na szersze tło sprawy, którym jest niefrasobliwość uczelni, niekontrolującej procesu budowania kadry naukowej, za co zresztą musiałem się nasłuchać, jaki to ze mnie marny filozof. Cóż, teraz wypada obietnicę spełnić, bo słów na wiatr nie rzucam. Czynię to niechętnie, gdyż od bardzo wielu lat, że się tak wyrażę, antypatyzuję z postawą i wypowiedziami zarówno kolegi (i to nawet ze studiów) Bogusława Pazia, jak i kilku innych doktorów habilitowanych z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, nader obficie dających pod różnymi pseudonimami, i to od wielu lat, wyraz swoim poglądom, na które w języku politologii nie ma nawet nazwy. Grupki egzotycznych radykałów politycznych zainstalowane są na wielu uczelniach, ale ten przypadek jest naprawdę wyjątkowy.

Niczego się Paź nie nauczył przy okazji wcześniejszego skandalu i dokazuje znowu. Oto pozwolił sobie zamieścić na prywatnym profilu społecznościowym porażający film pokazujący tortury i brutalny mord na żołnierzach ukraińskich, dokonywany przez tzw. separatystów, z komentarzem „Banderowskie ścierwa dostają łomot aż miło. I jak tu nie kochać »Ruskich«?”. Tym razem przeholował. Rektor skierował sprawę do rzecznika dyscyplinarnego, jednocześnie odsuwając Pazia od prowadzenia zajęć. Sprawę skierowano jednocześnie do prokuratury. Oznacza to już początek szykan, więc czas na reakcję.

Panie Rektorze! Nie kopie się psa, który nam obsiusia spodnie. Zatrudniło się Pazia i teraz trzeba się z nim męczyć. I z innymi też. Uniwersytet sam sobie jest winien i musi w pokorze zjeść swój wstyd.

Polityka 6.2015 (2995) z dnia 03.02.2015; Felietony; s. 96
Reklama