Janina Paradowska w Poranku Radia TOK FM stwierdziła, że rozlewa się fala protestów: słabsze uczelnie uważają, że są dyskryminowane, kulturę mamy wzburzoną, rolników na drogach, górnicy w okolicach kopalń. – Czy to wynik błędu premier Kopacz i porozumienia zawartego w Kompanii Węglowej, czy nieuchronność roku wyborczego? – pytała publicystka komentatorów.
– Pewnie jedno i drugie – stwierdził Jerzy Baczyński, redaktor naczelny POLITYKI. – Rok wyborczy z natury rzeczy prowokuje do stawiania roszczeń pod adresem państwa, zwłaszcza jeśli chodzi o sektor publiczny, który może spodziewać się, że decyzje polityczne przysporzą mu przywilejów, pieniędzy, łaski władzy. Zdaniem redaktora naczelnego POLITYKI czynnikiem, który nasilił tę falę żądań, był sposób rozwiązania konfliktu w Kompanii Węglowej: – Wyszło na to, a przynajmniej taka była interpretacja ludowa, że premier cofnęła się, okazała pewną słabość, wrażliwość, skłonność do ustępowania. Taka interpretacja została ochoczo podjęta przez związkowców, zwłaszcza tych bardziej radykalnych.
Zdaniem Baczyńskiego „nie mają znaczenia fakty polityczne, lecz narracja, jaka zwycięży”. Teraz, jak zauważył Baczyński, front przejął i wzmocnił Sławomir Izdebski, lider protestów rolniczych, były działacz Samoobrony, który niedawno stwierdził, że „rząd padnie na kolana przed rolnikami”: – To jest „dudyzm”. Retoryka wojny, podcinania kolan rządowi, by zaspokajał kolejne potrzeby – ocenił Baczyński.
– Nasza specyfika polega na tym, że kiedy różne grupy w sposób mniej lub bardziej zasadny wyciągają rękę po wspólną kasę, tak naprawdę nikt nie stoi po stronie rządu. Rząd i premier jest osamotniony.