Juliusz Ćwieluch: – Będzie wojna z Rosją?
Piotr Makarewicz: – Nie będzie.
Nigdy?
W ciągu najbliższych kilku miesięcy, a może nawet lat. Rosja nie ma interesu w tym, żeby teraz napadać na Polskę. Nie jesteśmy ważni z punktu widzenia strategicznego ani ekonomicznego. Na naszym terenie nie ma też rosyjskiej mniejszości narodowej, która byłaby pretekstem i zarzewiem do takiego konfliktu. Ani zadawnionych pretensji terytorialnych. A przede wszystkim nie zagrażamy Rosji, bo poza dosyć agresywną retoryką nie możemy jej zagrozić.
Jak to? Wydamy 130 mld zł na modernizację w ciągu kilku najbliższych lat. Przecież wiadomo, przeciw komu się zbroimy.
Tylko w tym roku Rosja planuje wydać na zbrojenia 80 mld dol., czyli około 250 mld zł, to jak możemy jej zagrozić? Rosjanie bronią swoich stref wpływu i precyzyjnie dostosowują środki militarne do sytuacji. Przecież gdyby chcieli, złamaliby opór ukraińskiej armii w kilka dni. Widocznie na obecnym etapie wystarczy im ta dziwna wojna, którą Ukraina i tak przegrywa, bo jest słabsza ekonomicznie i strukturalnie. To państwo właściwie dopiero się rodzi.
Anne Applebaum patrzy na Rosję inaczej. Przyjmuje tezę, że Putin byłby w stanie nawet prewencyjnie zrzucić bombę atomową na Warszawę, żeby pokazać, że nie żartuje.
Jako żona byłego ministra spraw zagranicznych pani Applebaum powinna być bardziej wstrzemięźliwa w ocenach, których część jest zresztą bardzo trafna. Ta była jednak nieodpowiedzialna. Po pierwsze, Warszawa nie jest żadnym obiektem strategicznym ani militarnym. Jaką wartość jako cel ma Warszawa? Żadną. Jeśli gdzieś w Polsce miałby nastąpić atak, to byłby raczej wycelowany w Redzikowo pod Słupskiem, gdzie od 2018 r.