Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Papierowe żołnierzyki

Gen. Piotr Makarewicz o aktualnym stanie polskiej armii

„Reforma przeprowadzona w takim kształcie, jaki zaproponował minister Bogdan Klich, doprowadziła do sytuacji, w której armia nie ma rezerw. Jest też za mała, żeby móc zapewnić bezpieczeństwo kraju”. „Reforma przeprowadzona w takim kształcie, jaki zaproponował minister Bogdan Klich, doprowadziła do sytuacji, w której armia nie ma rezerw. Jest też za mała, żeby móc zapewnić bezpieczeństwo kraju”. Wojciech Kardas / Agencja Gazeta
Rozmowa z Piotrem Makarewiczem, generałem dywizji w stanie spoczynku i byłym dyrektorem departamentu kontroli MON o tym, czy Polska jest przygotowana na wypadek wojny i o stanie naszej armii.
„Scenariusz, w którym mały oddział zielonych ludzików zdobywa polską jednostkę i zaczyna harcować po kraju na naszych czołgach, nie jest trudny do zrealizowania”.Krzysztof Wojcik/Forum „Scenariusz, w którym mały oddział zielonych ludzików zdobywa polską jednostkę i zaczyna harcować po kraju na naszych czołgach, nie jest trudny do zrealizowania”.

Juliusz Ćwieluch: – Będzie wojna z Rosją?
Piotr Makarewicz: – Nie będzie.

Nigdy?
W ciągu najbliższych kilku miesięcy, a może nawet lat. Rosja nie ma interesu w tym, żeby teraz napadać na Polskę. Nie jesteśmy ważni z punktu widzenia strategicznego ani ekonomicznego. Na naszym terenie nie ma też rosyjskiej mniejszości narodowej, która byłaby pretekstem i zarzewiem do takiego konfliktu. Ani zadawnionych pretensji terytorialnych. A przede wszystkim nie zagrażamy Rosji, bo poza dosyć agresywną retoryką nie możemy jej zagrozić.

Jak to? Wydamy 130 mld zł na modernizację w ciągu kilku najbliższych lat. Przecież wiadomo, przeciw komu się zbroimy.
Tylko w tym roku Rosja planuje wydać na zbrojenia 80 mld dol., czyli około 250 mld zł, to jak możemy jej zagrozić? Rosjanie bronią swoich stref wpływu i precyzyjnie dostosowują środki militarne do sytuacji. Przecież gdyby chcieli, złamaliby opór ukraińskiej armii w kilka dni. Widocznie na obecnym etapie wystarczy im ta dziwna wojna, którą Ukraina i tak przegrywa, bo jest słabsza ekonomicznie i strukturalnie. To państwo właściwie dopiero się rodzi.

Anne Applebaum patrzy na Rosję inaczej. Przyjmuje tezę, że Putin byłby w stanie nawet prewencyjnie zrzucić bombę atomową na Warszawę, żeby pokazać, że nie żartuje.
Jako żona byłego ministra spraw zagranicznych pani Applebaum powinna być bardziej wstrzemięźliwa w ocenach, których część jest zresztą bardzo trafna. Ta była jednak nieodpowiedzialna. Po pierwsze, Warszawa nie jest żadnym obiektem strategicznym ani militarnym. Jaką wartość jako cel ma Warszawa? Żadną. Jeśli gdzieś w Polsce miałby nastąpić atak, to byłby raczej wycelowany w Redzikowo pod Słupskiem, gdzie od 2018 r.

Polityka 7.2015 (2996) z dnia 10.02.2015; Rozmowa Polityki; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Papierowe żołnierzyki"
Reklama