Film był, jak zgodnie prawie cztery lata temu ocenili recenzenci i widzowie, nieudany. Nadzwyczaj udało się tylko jedno zdjęcie – przedstawiające trzech widzów, którzy dali się sfotografować po seansie. Któż by się spodziewał, że stanie się ono – zdjęcie znaczy – żelaznym dowodem w sprawie największego w III RP przekrętu finansowego. Kogo widzimy na tej fotografii? Dwóch producentów filmu „1920. Bitwa Warszawska”, dzisiaj oskarżonych o lepkie ręce, czyli defraudację pieniędzy w wołomińskim SKOK. Trzeci to prezydent Komorowski, uwikłany w aferę – jak ogłasza Prawo i Sprawiedliwość. Dlaczego uwikłany? Bo stoi pomiędzy tymi dwoma. Świetne rozstrzygnięcie.
W pierwszym odruchu chciałem zaproponować prawnikowi Ziobrze, by wprowadził je do Kodeksu karnego, lecz zrezygnowałem. Przecież cała ta nasza zjednoczona prawica jest po prostu cyniczna. „To lipa, ale ciemny lud to kupi” – mówił o Polakach 10 lat temu Jacek Kurski, wówczas bulterier, dziś popisowska sierota walcząca o powrót do taty z Warszawy i ojca z Torunia. Wspominam go, gdyż przepięknie wyrażał swój podziw dla omawianych tu wyższych sfer monetarnych. Konkretnie – dla byłego szefa SKOK Grzegorza Biereckiego, podejrzewanego o wyprowadzenie za granicę grubych milionów: nie ukradł żadnych pieniędzy. To, że kiedyś miał fundację z 70 tys. na koncie i pomnożył je do 70 mln zł, świadczy wyłącznie o jego zdolnościach menedżerskich.
Ciśnie mi się pod pióro jeszcze jeden przykład o traktowaniu nas jak ciemnej masy przedwyborczej. Kandydat Duda na konferencji prasowej zadał stojącemu przed nim mikrofonowi pytanie: Czy to prawda, że prezydent Komorowski 1 stycznia 2016 r. wprowadzi w Polsce euro? Duda oczywiście musiał wiedzieć, że to niemożliwe z powodu procedur unijnych, które trwają ładnych kilka lat.