Kraj

Miał być na zawsze

Powtarzał – żyję w biegu i w biegu umrę. 10. rocznica śmierci Władysława Bartoszewskiego

Bieg Władysława Bartoszewskiego przez życie był niezwykły, bo on sam był człowiekiem niezwykłym. Bieg Władysława Bartoszewskiego przez życie był niezwykły, bo on sam był człowiekiem niezwykłym. Michał Szlaga/Fotonova / East News
Wszystko odbyło się tak, jakby sam sobie odejście zaplanował. Może tylko w końcówce zbytnio przyspieszył.
Wydawało się, że będzie zawsze, nawet gdy sylwetka pochylała się coraz bardziej, kiedy na twarzy pojawiały się nowe bruzdy, a w ręce laska.Dariusz Redos/Reporter Wydawało się, że będzie zawsze, nawet gdy sylwetka pochylała się coraz bardziej, kiedy na twarzy pojawiały się nowe bruzdy, a w ręce laska.

Powtarzał przecież – żyję w biegu i w biegu umrę. Synowi mówił – ty masz czas, możesz chodzić wolniej, ja tego czasu już nie mam. To samo powtarzał przyjaciołom, którzy pytali – panie Władysławie, Władku, może pora zwolnić? Nie zwolnił. Jeszcze rano pracował, bo kilkadziesiąt godzin dzieliło go od ważnych konsultacji z rządem niemieckim, podczas których miał wygłosić przemówienie, choć odwiedzającym mówił, że czuje się słabo. I mówił to ze świadomością, że być może nadchodzi kres. Tak to przynajmniej odbierano. Późnym popołudniem znalazł się w szpitalu, wieczorem nie żył.

I to był szok, bo przecież wydawało się, że będzie żył zawsze, że nie ma polskiego życia publicznego bez jego charakterystycznej sylwetki – szczupłego, wysokiego, nieco pochylonego człowieka o niezwykłej ruchliwości i wyrazistej twarzy z niepowtarzalnym uśmiechem, często takim od ucha do ucha. I tym błyskiem autentycznej radości w oku, gdy czymś zaskoczył swego rozmówcę, a często zaskakiwał.

Wydawało się przecież, że będzie zawsze, nawet gdy sylwetka pochylała się coraz bardziej, kiedy na twarzy pojawiały się nowe bruzdy, a w ręce laska. Wydawało się, że będzie zawsze, bo jakby na przekór ciału odmawiającemu z czasem sprawności, wszystko inne było jak zawsze: ta sama fenomenalna pamięć, te potoki słów, bogate w fakty i przemyślenia, składane z sensem i zawsze ważne. On nie uświetniał swoją osobą uroczystości, nie był dostojnym starcem, którego sadza się na honorowym miejscu. On tworzył klimat i przesłanie tych uroczystości.

Duch tolerancji

Ostatni publiczny występ podczas obchodów 72 rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim poświęcił wspomnieniom oraz wartościom, bez których niczego się nie zbuduje, wartościom prostym, wywiedzionym wprost z Dekalogu, z ducha tolerancji.

Polityka 18.2015 (3007) z dnia 27.04.2015; Pożegnanie; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Miał być na zawsze"
Reklama